Trwające od początku lipca stopniowe umocnienie naszej waluty sprowadziło notowania EUR/PLN blisko poziomu czerwcowego dołka (4,0132 wobec 4,0279 wczoraj o godz. 17). Ewentualne sforsowanie tej bariery, które pociągnęłoby za sobą prawdopodobnie szybki atak na psychologiczny poziom 4 zł, oznaczałoby radykalną zmianę sytuacji technicznej.

Kurs EUR/PLN wybiłby się bowiem dołem z obszernej konsolidacji, w jakiej tkwi już od maja, a której górny zasięg (ok. 4,20 zł) ukształtował się w najbardziej dramatycznych dla rynków chwilach. W takim scenariuszu dalszy spadek nawet do 3,90 nie byłby nierealny (biorąc pod uwagę szerokość wspomnianej konsolidacji).

Do realizacji takiego scenariusza paradoksalnie potrzebne byłoby zapewne dalsze umocnienie euro względem dolara, czyli wzrost kursu EUR/USD, będące wyrazem poprawy nastrojów na rynkach finansowych i malejącej awersji do ryzyka. Trwająca od czerwca fala wzrostowa EUR/USD jest jak dotąd największa od końca 2009 r. i świadczy o zdecydowanej zmianie obrazu sytuacji w porównaniu z okresem wzmożonych obaw rynków o losy strefy euro i kryzys zadłużeniowy.

O transformacji nastrojów świadczy też sposób reakcji na informacje makro i te dotyczące instytucji finansowych. Większego wrażenia na inwestorach nie zrobiły opublikowane w piątek wyniki stress testów w europejskich bankach.