Średnia cena, jaką inwestorzy płacili za papier, wyniosła 906,7 zł, co odpowiada rocznej rentowności 4,672 proc. Tym samym dwulatki są najdroższe od kwietnia.

– Główną część popytu zapewnił jeden zagraniczny bank, planując zapewne utrzymać papiery do terminu wykupu. Zainteresowanie inwestorów lokalnych nie było wielkie, szczególnie w sytuacji, gdy prawdopodobna jest szybka podwyżka stóp procentowych – mówi jeden z dilerów obligacji w warszawskim banku. – Dlatego rynek odczytał aukcję jako mniej udaną – dodaje. Zdaniem handlujących świadczy o tym m.in. rezygnacja resortu z przetargu uzupełniającego, który w przypadku dwulatek był już niemal tradycją.

Dilerzy czekają już na przetarg za tydzień, kiedy ministerstwo oferować będzie papiery pięcioletnie, mniej podatne na nastroje w Radzie Polityki Pieniężnej. Planowana podaż tych obligacji to 1,5 – 3 mld zł.Od stycznia resort uplasował na krajowych aukcjach papiery o wartości 130 mld zł, z czego 24 mld zł na aukcji zamiany. Na koniec sierpnia tego roku ministerstwo sfinansowało 77 proc. całorocznych potrzeb pożyczkowych brutto wynoszących 196,8 mld złotych. Dodatkowo resort miał do dyspozycji środki złotowe i walutowe o łącznej wartości około 32 mld zł.

Ostatnie miesiące pokazały, że za lepszą wycenę polskich obligacji odpowiadają właśnie inwestorzy z zagranicy, którzy na koniec lipca mieli w portfelach papiery za 113,5 mld zł. Ekonomiści Pekao spodziewają się zwiększenia ich zaangażowania. Jednym z powodów jest niska rentowność na rynku amerykańskim i niemieckim.