Nastroje wobec euro w ostatnim czasie uległy zdecydowanej zmianie. To w bardzo dużym stopniu zasługa amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która sygnalizuje dalszą ekspansję monetarną. Efekt to przecena dolara wobec wszystkich głównych walut, jednak przede wszystkim wobec przecenionego w pierwszym półroczu euro. Tymczasem problemy fiskalne krajów strefy euro zostały już przez rynek zdyskontowane i faktycznie po obniżce ratingu Hiszpanii przez agencję Moody’s nastroje wobec euro uległy poprawie, gdyż została wyeliminowana niepewność (część inwestorów oczekiwała większej obniżki ratingu).
Dane z amerykańskiej gospodarki były mieszane. Tygodniowe dane z rynku pracy okazały się lepsze niż oczekiwano, ale wskaźnik aktywności ISM dość wyraźnie zniżkował. Również wskaźniki nastrojów amerykańskich gospodarstw domowych pozostają na niskich poziomach. Mimo to na rynkach akcji nie doszło do większej korekty, która mogłaby zaszkodzić złotemu.
Pomogły również dane z polskiej gospodarki, a mianowicie indeks PMI, który obrazuje aktywność w sektorze przemysłowym. Wzrost indeksu z 53,8 do 54,7 pkt. pokazuje, iż polski przemysł korzysta z silnego ożywienia eksportowego niemieckiej gospodarki. Dane są też dodatkowym argumentem za podwyżką stóp procentowych na posiedzeniu RPP w tym miesiącu.
Bardzo silne wzrosty w notowaniach EURUSD na przestrzeni ostatnich trzech tygodni oraz udany wrzesień na globalnych rynkach akcji mogą zachęcać inwestorów do realizacji zysków, która przełożyłaby się również na przejściowe osłabienie złotego. Tak długo jednak jak na rynkach globalnych nie dojdzie do zdecydowanego pogorszenia nastrojów na parach ze złotym utrzyma się trend spadkowy.
Pod koniec bieżącego tygodnia euro kosztowało 3,9450 złotego, dolar 2,87 złotego zaś frank 2,93 złotego. W przyszłym tygodniu zdecydowanie najważniejsze będą wrześniowe dane o zmianie zatrudnienia w USA, na które przyjdzie nam jednak poczekać do piątkowego popołudnia.