Sytuacja wygląda ciekawie z punktu widzenia analizy technicznej. Kurs dotarł wczoraj powyżej 2,892 i wyraźnie zbliżył się tym samym do krótkoterminowej strefy oporu w okolicy 2,90 - 2,91 (m. in. seria lokalnych dołków z 29 i 30 września). Dopóki poziom ten pozostaje nienaruszony, wczorajsze straty złotego należy traktować jedynie jako korektę "w biegu" wielotygodniowego trendu spadkowego.

Dopiero zdecydowane wybicie powyżej 2,91 kazałoby zrewidować ten pogląd.Co ciekawe, wczorajsze dość wyraźne osłabienie złotego nie szło w parze z wyprzedażą akcji (WIG20 ustanowił nowy rekord hossy), co każe raczej odrzucić tezę o tym, że było to wywołane typowym atakiem awersji do ryzyka. Faktem jest jednak to, że za osłabieniem złotego stoi osłabienie euro na świecie. Wczoraj kurs EUR/USD wyraźnie szedł w dół, spadając poniżej 1,370 wobec blisko 1,380 w piątek. Komentatorzy tłumaczyli to powrotem obaw o kondycję strefy euro, po tym jak bank centralny borykającej się z kłopotami budżetowymi Irlandii obniżył prognozę wzrostu gospodarczego (do zaledwie 0,2 proc. w tym roku).

Na światowych rynkach obligacji uwagę zwrócił nowy rekordowo niski poziom rentowności amerykańskich papierów dwuletnich (0,40 proc.). Tłumaczy się to m.in. oczekiwaniami na kolejną rundę "luzowania ilościowego" polityki pieniężnej.