W ostatnich dniach notowania tej pary spokojnie opadają ku temu naturalnego magnesowi, który stanowi najniższy do tej pory punkt zanotowany w trakcie fali spadkowej rozpoczętej na początku listopada. Dopóki kurs EUR/USD nie przebije oporu leżącego na wysokości lokalnego szczytu z 14 grudnia (1,3495), należy traktować kontynuację tej fali spadkowej jako scenariusz bazowy.

Warto zwrócić uwagę, że euro względem dolara nie chce się umacniać nawet mimo dość dobrych nastrojów na giełdach. To sugeruje, że gdyby pojawił się wzrost awersji do ryzyka na rynkach – co tradycyjnie jest czynnikiem przyczyniającym się do przeceny euro – tym łatwiej byłoby o przetestowanie wspomnianego dołka na poziomie 1,2969. To byłoby zapewne impulsem do osłabienia złotego, przynajmniej względem dolara. W wypadku EUR/PLN sytuacja nie jest już taka oczywista – ostatnio mamy tu do czynienia ze stabilizacją.

Cały czas uwagę przykuwa słabość złotego względem franka szwajcarskiego (kurs CHF/PLN przekroczył wczoraj 3,20 – poziom najwyższy od marca 2009 r.), co jest konsekwencją radykalnego umacniania się tej waluty względem euro (wczoraj kurs EUR/CHF ustanowił historyczne minimum – 1,245). Impet ostatniego ruchu sugeruje korektę w najbliższym czasie.