W centrum uwagi:
W ostatnich godzinach dolar znów nieco zyskał na wartości, co można z jednej strony przypisać ruchowi korekcyjnemu po wcześniejszym optymizmie wywołanym lepszymi odczytami indeksów PMI z Europy i Azji, ale i też pewnemu rozczarowaniu związanemu z serią danych z USA, które były poniżej oczekiwań (Chicago PMI, zaufanie konsumentów Conference Board, ISM dla przemysłu). Część inwestorów zaczęła się też niecierpliwić przeciągającymi się negocjacjami w Grecji – zwracałem na to uwagę we wczorajszym komentarzu popołudniowym (http://bossafx.pl/popup.jsp?layout=fx_popup&page=ap&news_id=28440&news_cat_id=3031).
Niemniej z Aten nadal napływają informacje sugerujące, że porozumienie z prywatnymi wierzycielami jest kwestią najbliższych godzin (mieliby oni zgodzić się na kupon od nowych obligacji na poziomie 3,6-3,7 proc., co dawałoby skalę umorzenia długu na ponad 70 proc.). Podobno odpada też kwestia ewentualnej partycypacji w stratach przez Europejski Bank Centralny, która była mocno kontrowersyjna w ostatnich dniach. Tyle, że porozumienia wciąż nie ma i być może nie zobaczymy go w tym tygodniu. Sami Grecy przyznają wprawdzie, że rozmowy z misją kontrolną Trójki idą w dobrym kierunku, ale dodają też, że wciąż pozostaje kilka kwestii spornych odnośnie wymaganych reform. To postulowana przez Troikę obniżka płacy minimalnej, likwidacja dodatkowych premii i bonusów, oraz dalsze zwolnienia pracowników sektora publicznego. Opór polityczny w tej materii jest dość duży i nie ma pewności, czy zostanie to załatwione przed kwietniowymi wyborami. Tym samym nadal nie ma pewności, czy drugi pakiet pomocowy zostanie Grecji rzeczywiście przekazany do marca (mimo, że byłoby to w interesie części europejskich polityków).
Nadal nierozwiązana pozostaje kwestia Portugalii – lepszy przetarg bonów, jaki miał miejsce wczoraj tak naprawdę niczego nie zmienia. Po rynku zaczyna też krążyć coraz więcej spekulacji odnośnie kolejnego przetargu długoterminowych pożyczek dla europejskich banków z ECB – druga aukcja LTRO jest zaplanowana na koniec lutego. Dzisiaj dotychczasowe działania Mario Draghiego w tej kwestii skrytykował konserwatywny Jens Weidmann z ECB (szef niemieckiej Buby). Jego zdaniem może to w długim terminie nie przynieść pożądanych efektów, a banki mogą potrzebować coraz więcej pieniędzy. Przypomnijmy, że zdaniem szefa ECB skala pożyczek będzie mniejsza niż ostatnie 489 mld EUR – tyle, że po rynku krąży coraz więcej opinii, że może przekroczyć 1 bln EUR.
Dzisiaj w kalendarzu mamy aukcje obligacji Hiszpanii i Włoch, które jednak można pominąć – trudno oczekiwać, aby pojawiły się jakieś problemy ze sprzedażą papierów. O wiele istotniejsze mogą okazać się popołudniowe informacje z USA, przy czym nie mam na myśli cotygodniowych danych o bezrobociu z godz. 14:30 (szacunki 375 tys.), czy też danych o kosztach i wydajności pracy w I kwartale. Kluczowe może okazać się wystąpienie szefa FED przed Kongresem z okresowym raportem na temat stanu i perspektyw gospodarki – godz. 16:00. Teoretycznie nie powinniśmy dowiedzieć się niczego ponad to, co usłyszeliśmy podczas ubiegłotygodniowej konferencji prasowej po posiedzeniu FED. Ale jeżeli Ben Bernanke bardziej zaakcentuje „dużą niepewność" w kwestii perspektyw rozwoju gospodarki i wspomni o tym, że „proces jej właściwego stymulowania" jest nadal istotny? QE3? Nie od razu (poważna dyskusja ruszy raczej za kilka miesięcy), ale pretekst do ewentualnego, krótkoterminowego odreagowania obserwowanego w ostatnich godzinach umocnienia się dolara może się znaleźć.
EUR/USD – kolejny dzień rollercoastera?
Nadal pozostajemy pomiędzy istotną strefą popytową 1,3030-1,3080, a podażową 1,3200-1,3250. Wczoraj nie udało się naruszyć maksimum z przełomu tygodnia (1,3226). W ciągu najbliższych godzin możemy zobaczyć próbę zejścia poniżej 1,31, ale już po południu i wieczorem sytuacja może się znów odwrócić – powrót ponad 1,32. Niemniej, aby rynek mógł wyrwać się z obserwowanego od kilku dni pasma wahań, konieczne będą nowe mocne impulsy. A te raczej nie pojawią się w tym tygodniu (jutrzejszy odczyt Departamentu Pracy USA może przynieść mniej emocji, niż zazwyczaj).