Wczoraj najpierw wstępny odczyt indeksu PMI z Niemiec wskazał, że przemysł największej gospodarki świata skurczył się w kwietniu po raz pierwszy od pięciu miesięcy. Sygnały, że zachodni sąsiad Polski i zarazem jej największy partner handlowy może mieć problemy z szybkim powrotem do wzrostu (według ostatnich danych w IV kwartale PKB spadło o 0,6% k/k) źle wróżą rozwojowi polskiej gospodarki i była to najważniejsza wiadomość z wczoraj. Krajowe dane o sprzedaży detalicznej także nie napawały optymizmem (wzrost o 0,1% r/r w marcu przy oczekiwanych 0,8%), ale już publikacje z ubiegłego tygodnia pozwoliły nastawić rynek z rezerwą do danych. Gdyż trudno zgodzić się z tezą, że inwestorzy, wcześniej praktycznie nie reagując na rozczarowujące odczyty z przemysłu i rynku pracy, czekali ze sprzedażą złotego aż do wczoraj, licząc na niespodziankę w danych o sprzedaży. O tym, że Polska i złoty nie straciły na wiarygodności świadczy też udana aukcja obligacji przeprowadzona przez Ministerstwo Finansów. Sprzedaż papierów za 11,8 mld zł (cel wynosił 7-10 mld zł) przy ponad dwukrotnym popycie mówi sama za siebie, choć po ogłoszeniu wyników aukcji złoty dalej tracił. Możliwe, że nowe historyczne szczyty cen obligacji zachęciły inwestorów do realizacji zysków i wycofania kapitału z Polski, jednak relacja między długiem a walutą nie zawsze jest spójna. Pod koniec dnia rynek obiegła wiadomość, że BGK sprzedawał euro na rynku, rzekomo wspierając złotego. Wytłumaczenie wydaje się jednak wątpliwe, a aktywność banku prawdopodobnie związana była z bieżącą działalnością. Poziom 4,14 na EUR/PLN to dość niezwykły pułap do obrony przez BGK, biorąc pod uwagę, że jest to mniej więcej środek przedziału wahań kursu od początku roku. Poziomy są po prostu najwyższe od dwóch tygodni i zachęcają do sprzedaży. Szczególnie że w naszej ocenie potencjał do osłabienia złotego w tym tygodniu prawie się wyczerpał, a strefa 4,1450/00 powinna stanowić istotny opór przed wzrostami w tym tygodniu, a rynek powinien powracać do stabilizacji w oczekiwaniu przerwy majowej (spadek płynności) i późniejszej decyzji RPP.
EUR/PLN:
Splot niekorzystnych danych z Polski i strefy euro stał się podstawą do wyprzedaży złotego, wynosząc kurs EUR/PLN do dwutygodniowego maksimum. Sądzimy, że strefa 4,1450/00 powinna powstrzymać dalsze wzrosty, ale ryzyko stanowi odczyt indeksu instytutu Ifo z Niemiec.
EUR/USD:
Spadek eurodolara po słabych odczytach indeksów PMI ze strefy euro (szczególnie z Niemiec) zatrzymał się na wskazywanym wczoraj wsparciu 1,2975, jednak jeśli dziś indeks Ifo również rozczaruje, spadki mogą zostać pogłębione w rejon 1,2930/50.