Główne pary walutowe nie podlegały dużym wahaniom, podobnie zachowywał się polski złoty. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja na rynku giełdowym. W czwartek rosnący nieprzerwanie od dziesięciu miesięcy japoński indeks Nikkei 225 zanotował potężny spadek, co doprowadziło do przeceny również na europejskich parkietach.
Dane płynące z polskiej gospodarki ponownie były rozczarowujące, do czego przywykliśmy w ostatnim czasie. O ile podane do wiadomości we wtorek dane o produkcji przemysłowej (wzrost 2,7% r/r) były bliskie konsensusu (2,8%), o tyle odczyt sprzedaży detalicznej w kwietniu, który poznaliśmy w piątek był bardzo słaby. Sprzedaż detaliczna w ubiegłym miesiącu spadła o 0,2% w relacji rocznej. Odczyt mógł być jeszcze słabszy, gdyby nie „efekt wiosny" widoczny między innymi po danych o sprzedaży samochodów i odzieży. Z drugiej strony przesunięcie wielkanocnych zakupów na kwiecień wpływało negatywnie na odczyt. Dlatego łączny efekt netto jest neutralny i można założyć, że dane dobrze obrazują sytuację popytu w Polsce. A to oznacza brak poprawy konsumpcji wewnętrznej, która jest ważnym elementem PKB. Presja na RPP i obniżkę stóp procentowych już na najbliższym posiedzeniu nadal rośnie.
Jeśli chodzi o szeroki rynek to głównym wydarzeniem tygodnia okazała się środowa przemowa Bena Bernanke w Senacie USA. Podczas swojego wystąpienia szef FEDu zasygnalizował, że program QE3 może wkrótce zostać ograniczony. W ostatnim czasie sentencja „ograniczenie QE3" wywołuje szybkie reakcje, nawet jeśli wypowiada ją niegłosujący członek FOMC (Komitetu Otwartego Rynku), te słowa wypowiedziane przez gołębio nastawionego prezesa FED wywołują prawdziwy niepokój na rynkach. Do perspektywy ograniczenia QE3 doszły słabe dane z chińskiej gospodarki, gdzie indeks PMI znalazł się poniżej poziomu 50pkt. Ten splot wydarzeń spowodował to, co wisiało w powietrzu od dawna, czyli korektę na indeksach giełdowych, przede wszystkim na japońskim Nikkei 225, który urósł w ciągu roku o ponad 70%. Rzadko spotykana była natomiast skala i tempo wyprzedaży – podczas jednej sesji indeks zanurkował o ponad 7%. To doprowadziło do silnych spadków także na innych parkietach, jednak póki co nie jest ona kontynuowana w tempie z czwartku. Mimo wszystko posiadacze akcji na zachodnich parkietach muszą uważać, gdyż większa korekta na rynku akcyjnym po imponujących rajdach jest zasłużona.
Przechodząc do rynku złotego, przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, iż obecnie broniony jest istotny poziom względem euro. Mowa o oporze wypadającym w okolicach 4,20-4,21, który jest ograniczeniem wielomiesięcznej konsolidacji, i którego przebicie może doprowadzić do silniejszej wyprzedaży na rynku złotego. Naszym zdaniem, taka sytuacja nie będzie miała jednak miejsca już teraz. Jeśli chodzi o rynek USDPLN to złoty nadal oscyluje w okolicach 3,25, jednak test poziomu 3,30 w najbliższym czasie jest scenariuszem bardzo prawdopodobnym. Złoty nieznacznie umocnił się w tym tygodniu do funta brytyjskiego, a osłabił względem franka.
W przyszłym tygodniu nie poznamy wielu odczytów makroekonomicznych. Jeśli chodzi o rodzimy rynek, to GUS poda do wiadomości finalny odczyt PKB za 1 kwartał tego roku. Wstępny odczyt wyniósł 0,4% wzrostu i nie powinien on zostać znacząco zmieniony. Oprócz tego warto zwrócić uwagę na wskaźnik Conference Board i odczyty wskaźników regionalnych ze Stanów Zjednoczonych i tradycyjnie na wystąpienia członków FEDu. Piątkowa noc przyniesie nam odczyt inflacji CPI w Japonii i rynek z pewnością będzie wypatrywał skutków polityki monetarnej BoJ. W piątek o godzinie 15:42 euro kosztowało 4,1960 złotego, dolar 3,2420, frank 3,37, zaś funt 4,90 złotego.