Obecnie kurs EUR/USD znajduje się tuż poniżej 1,35. Od rana lekko osłabia się polska waluta. Kurs EUR/PLN wzrasta pod 4,19, a USD/PLN powyżej 3,10.
Na dziś nie ma zaplanowanych wielu ważnych wydarzeń, dlatego też oczekujemy relatywnie spokojnych notowań. Z danych makro największą uwagę powinien przykuć odczyt indeksu nastrojów na rynku nieruchomości USA – NAHB (16:00). Będzie to pierwsza wskazówka odnośnie kondycji rynku nieruchomości w listopadzie. Podtrzymujemy nasze zdanie, że w najbliższych tygodniach utrzyma się presja na umocnienie dolara względem euro. Stać za tym będą w głównej mierze poprawiające się dane makro z USA, które kontrastować nieco będą z gołębim stanowiskiem nowej prezes Fed Janet Yellen oraz zwiększą prawdopodobieństwo rozpoczęcia ograniczania luzowania ilościowego w pierwszych miesiącach przyszłego roku. W kolejnych dniach tygodnia poznamy dynamikę sprzedaży detalicznej z USA (wtorek) oraz protokół z posiedzenia FOMC (środa). Ze strefy euro natomiast w czwartek czekają nas odczyty indeksów PMI z Eurolandu, a w piątek indeks Ifo. Z rodzimej gospodarki poznamy natomiast m. in. dynamikę produkcji przemysłowej za październik (czwartek). Uważamy, że w tym tygodniu polska waluta może tracić na wartości. Powinna na to wpłynąć niepewność polityczna związana z planowaną na ten tydzień rekonstrukcją rządu, a ponadto prawdopodobne przyjęcie przez sejm reformy OFE. Złotemu również nie pomogłaby zbliżająca się naszym zdaniem korekta na Wall Street.
Polska: korekta na giełdach zagraża złotemu
Rekordom na Wall Street towarzyszy aprecjacja walut naszego regionu, choć trudno nazwać umocnienie imponującym: złoty potrzebował kilku sesji by wymazać poniedziałkowe osłabienie do euro. Tymczasem pojawiają się trudne do zbagatelizowania symptomy, że rajd S&P 500 ma się ku końcowi. W takim scenariuszu droga do spadków EUR/PLN poniżej 4,15 zostałaby oczywiście zamknięta. Systematycznie spada bowiem odsetek firm, których kurs ustanawia nowe maksima, innymi słowy coraz mniej spółek winduje S&P 500. Jest to tylko jeden z wielu znaków ostrzegawczych płynących z analizy siły trendu indeksu bazującej na syntezie sygnałów z tworzących go spółek. Co więcej najlepiej radzą sobie przedsiębiorstwa z branży telekomunikacyjnej i energetycznej, czyli takie, których papiery relatywnie lepiej zachowują się w fazie korekty. Bliski koniec hossy byłby też spójny z historycznymi szablonami. Przeciętnie rynek byka trwa około 60 miesięcy, a dno hossy zostało ustanowione w marcu 2009, czyli 57 miesięcy temu.
Sporządził:
Szymon Zajkowski