W drugiej połowie tygodnia w centrum uwagi rynków jest Europa, nie tylko ze względu na amerykańskie święto.
Dobre dane z amerykańskiej gospodarki
Środowa paczka danych z USA wygląda bardzo dobrze: dwie najważniejsze figury przyniosły spore pozytywne zaskoczenie. Mowa o danych tygodniowych o nowych bezrobotnych oraz o indeksie Chicago PMI.
Dane tygodniowe pokazały najmniej nowych bezrobotnych od końca września (316 tys.), kiedy jednak odczyty były zniekształcone przez czynniki jednorazowe (m.in. zmianę systemu informatycznego w Kalifornii). Pomijając ten okres dane są najlepsze od ponad 6 lat. 4-tygodniowa średnia obniżyła się do 332 tys. Jeśli zatem założymy, iż wrześniowy dołek i październikowa górka się znoszą (efekt jednorazowy został „odrobiony" w październiku, kiedy zaległe wnioski zaczęły spływać), średnia jest obecnie na poziomie z początku września z dużą szansą na spadek poniżej 330 tys. w kolejnym tygodniu.
Chicago PMI to również miła niespodzianka. Co prawda indeks odnotował spadek względem października (z 65,9 do 63 pkt.), ale przypomnijmy, iż poprzedni odczyt uważany był za jednorazowy strzał. Utrzymanie tak wysokiej wartość świadczy o boomie w stanie Michigan i być może skłoni Charlesa Evansa z tamtejszego dystryktu Fed do poparcia cięcia QE w grudniu. Co niemniej ważne, wzrost do powyżej 60 pkt. odnotował subindeks zatrudnienia. Wskaźnik jest ważny również dlatego, iż wcześniej indeksy regionalne z Nowego Jorku i Filadelfii były bardzo słabe, rodząc wątpliwości co do tempa wzrostu w USA i perspektyw po okresie paraliżu rządu.
Wreszcie, nieoczekiwaną niespodzianką jest rewizja indeksu nastrojów Uniwersytetu z Michigan z 72 pkt. podanych pierwotnie do 75,1 pkt. Te dane pokazują, iż w drugiej połowie miesiąca, kiedy Amerykanie zapomnieli nieco o politycznych kłótniach, nastroje zaczęły się znów poprawiać.