Panuje przekonanie, iż sezon świątecznych zakupów będzie dla sprzedawców bardzo dobry, co oczywiście przekłada się na notowania na Wall Street. W Europie mamy dziś wstępne dane o inflacji, zaś w Polsce szczegółowe dane o PKB.
Czarny piątek, rekordy i czekanie na payrolls
Kontrakty na amerykańskie indeksy S&P500 i DJIA30 rozpoczynają czarny piątek od poziomów w okolicach historycznych szczytów. To najlepiej oddaje nastroje panujące obecnie na Wall Street. Ciekawostką związaną z dzisiejszym dniem jest też fakt, iż różnica w cenie opcji put i call dla amerykańskich spółek z sektora handlu detalicznego jest najniższa od kwietnia 2010 roku. W czasie silnej hossy opcje put zazwyczaj są drogie, gdyż inwestorzy w ten sposób zabezpieczają się przed załamaniem na rynku (strategia ta nazywa się „protective put"). Rekordowo niska różnica względem opcji call oznacza, iż wielu inwestorów w ogóle nie obawia się bessy i nie zabezpiecza długich pozycji w akcjach opcjami.
Dzisiejsza sesja nie będzie rynkowym czarnym piątkiem. Znacznie ciekawiej może być w przyszły piątek, kiedy poznamy dane z rynku pracy za listopad. W USA mamy bowiem swoiste rozdwojenie jaźni. Z jednej strony inwestorzy cieszą się z sygnałów przyspieszającego wzrostu, z drugiej zaś panuje powszechne przekonanie, iż Fed jeszcze przez kilka miesięcy nie ograniczy programu skupu obligacji. Tymczasem, gdyby dane były podobnie dobre jak te za październik, ograniczenie mogłoby nastąpić w grudniu, dostarczając potężnego impulsu do umocnienia dolara i spadków na rynkach akcji.
O inflacji w Europie
Dziś o 11:00 poznamy dane o inflacji dla strefy euro za listopad. Dane te ostatecznie przesądzą o tym, czy EBC podejmie kolejne kroki do walki z zagrożeniem deflacji na grudniowym posiedzeniu. Wygląda jednak na to, iż EBC będzie miał komfort czekania. Dane o inflacji w Niemczech okazały się bowiem wyższe od oczekiwań. Roczna dynamika CPI wyniosła 1,3% (konsensus 1,2%), zaś HICP aż 1,6% (konsensus 1,3%). HICP to koszyk „unijny" zaś CPI krajowy niemiecki, dlatego też poziomy inflacji różnią się; dla określenia trendów inflacyjnych ważniejszy jest CPI, dlatego nie można powiedzieć, iż dane będą argumentem niemieckich jastrzębi (iż luźna polityka zagraża w Niemczech wyższą inflacją); jednak do obliczania inflacji na poziomie europejskim, tej która przed miesiącem zszokowała rynki (0,7%, po czym EBC obniżył stopę refinansową), wykorzystuje HICP. Dlatego jutro inflacja w EMU powinna wynieść przynajmniej 0,9%, a to daje EBC komfort czekania i ucisza nieco spekulacje odnośnie negatywnej stopy depozytowej, choć ich nie kończy.
Warto zwrócić uwagę, iż inne publikacje nie sprzyjają euro: dziś rano poznaliśmy bardzo słabe dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech oraz wydatkach konsumenckich i PPI we Francji.