Rozczarowanie jest tym większe, że osuwaniu się rodzimych indeksów towarzyszyły całkiem spore zwyżki na głównych europejskich parkietach, włączając w to rynki wschodzące. WIG20 zakończył sesję 0,16-proc. wzrostem, podczas gdy niemiecki DAX czy węgierski BUX poszybowały o niemal 2 proc. W optymistyczny nastrój wprowadziły inwestorów lepsze od oczekiwań dane makro. Wskaźniki PMI dla niemieckiego przemysłu oraz dla całej strefy euro zanotowały kolejne solidne wzrosty, wskazując, że poprawa koniunktury zaczyna nabierać coraz bardziej realnych kształtów. Nie zmobilizowało to jednak rodzimych graczy do zakupów. Popyt w Warszawie się nie pojawił, dając mocny dowód swojej słabości. Końcówka roku powinna sprzyjać podciąganiu indeksów, ale z uwagi na powracający temat zmian w OFE tym razem ta szansa może zostać zmarnowana. Coraz częściej wśród uczestników rynku pojawiają się głosy, że styczniu możliwa jest większa podaż akcji z OFE. Fundusze najwyraźniej już rozpoczęły odchudzanie swoich portfeli.
Podczas poniedziałkowej sesji spośród potentatów wchodzących w skład indeksu WIG20 najlepiej wypadły: PGE, Synthos i PGNiG. Wśród najmocniej przecenionych blue chips znalazły się papiery GTC, Bogdanki i Eurocashu. Na szerokim rynku najwięcej powodów do zadowolenia mieli akcjonariusze Patentusa, którego kurs poszybował o kilkanaście procent. Z kolei największe spadki miały miejsce w przypadku papierów Idei TFI i Solara. Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżyli posiadacze Orco Property Group. Po informacjach o złożeniu wniosku o otwarcie postępowania upadłościowego przez trzy spółki zależne kurs w trakcie notowań zjechał o 9 proc., by wyjść na koniec sesji 1 proc. nad kreskę.
Znacznie lepiej niż rodzime indeksy poradził sobie złoty. Po kilkudniowej zadyszce polska waluta znów umacniała się w stosunku do głównych walut. W ocenie analityków złoty ma potencjał, by kontynuować ten trend podczas kolejnych tegorocznych sesji w kierunku 4,10 za euro i 3 zł za dolara. Na koniec dnia za euro płacono 4,17 zł, a dolar wyceniany był po 3,03 zł.