Złoty będzie się umacniał

Jeszcze w tym miesiącu możemy płacić za euro 4,30 zł, jednak w kolejnych miesiącach złoty będzie się umacniał – taki scenariusz dla naszej waluty kreślą analitycy. Zagrożeniem są nastroje światowe i możliwe spowolnienie gospodarcze

Aktualizacja: 17.02.2017 06:38 Publikacja: 13.02.2012 16:09

Jeszcze w tym miesiącu możemy płacić za euro 4,30 zł, jednak w kolejnych miesiącach złoty będzie się

Jeszcze w tym miesiącu możemy płacić za euro 4,30 zł, jednak w kolejnych miesiącach złoty będzie się umacniał

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier dm Dariusz Majgier

W poniedziałek złotemu pomogła Grecja. Od piątku umocnił się o 1 proc. wobec euro i dzięki poprawie kursu eurodolara ponownie zszedł poniżej 4,20 za euro. Udany dla złotego był cały styczeń – nasza waluta zyskała ponad 4 proc. do euro, ponad 6 proc. do dolara i 3,5 proc. do franka szwajcarskiego. Na początku lutego złoty kontynuował umocnienie. - Aprecjacja wynikła z dostarczenia ogromnej płynności przez EBC, co uspokoiło sytuację na rynkach długu peryferiów strefy euro – wyjaśnia Grzegorz Ogonek z ING Banku.

W najbliższych tygodniach poziom poniżej 4,20 zł za euro może się jednak nie utrzymać. - Jest za wcześnie, aby ogłosić, że problemy strefy euro się skończyły, dlatego wciąż widzimy poważne ryzyko wyraźnego osłabienia złotego do euro – oceniają analitycy BZ WBK. Prognoza banku zakłada, że w lutym euro będzie średnio kosztowało 4,24 zł, a na koniec miesiąca może dojść do 4,30 zł.

Jak pokazują prognozy, w kolejnych miesiącach złoty będzie się stopniowo umacniać. Analitycy Pekao oczekują stabilizacji euro złotego w przedziale 4,05-4,15. Według nich, w I kw. euro będzie kosztowało średnio 4,25 zł, a dolar 3,26 zł. Podobnego zdania są ekonomiści z Goldman Sachs, widzą jednak szereg zagrożeń dla złotego ze strony niepewnej sytuacji zewnętrznej.  - Ostatnia poprawa apetytu na ryzyko powinna nieco pomóc złotemu, ale nie widzimy argumentów, żeby ostatnia fala umocnienia była kontynuowana (...) Złoty wciąż będzie walutą wahliwą i podatną na nastroje na rynkach globalnych, jednak nieco mniej niż w 2011 r. Wyprzedaż forinta na Węgrzech również dotknie polską walutę – czytamy w najnowszym raporcie banku.

Zdaniem innych, jeśli nastroje globalne się poprawią, na koniec roku możemy płacić za euro nawet poniżej 4 zł. - Złoty jest atrakcyjny z punktu widzenia wyceny rynkowej. Zmniejszający się deficyt na rachunku obrotów bieżących i jastrzębie stanowisko RPP są dodatkowymi czynnikami, które powinny wspierać aprecjację – czytamy w najnowszym raporcie HSBC. Zdaniem analityków banku, złoty do końca roku może zmierzać w kierunku 4 zł za euro, a jeśli nastroje globalne będą się poprawiać euro może powrócić do minimalnych poziomów z 2011 r., kosztując nawet 3,90 zł.

Niechęć do naszej waluty może się pojawić, jeśli gospodarka wyraźnie spowolni. - Widzimy powrót do 4.30-4.40 zł za euro po Mistrzostwach Europy – mówi Ogonek z ING. Prognoza banku zakłada, że wzrost PKB spowolni do 2 proc. w III i IV kw. tego roku.

Na ostatniej poprawie globalnych nastrojów zyskiwały też polskie obligacje, mimo że retoryka  członków Rady Polityki Pieniężnej nie wyklucza wzrostu stóp procentowych. Analitycy zaznaczają, że rentowności polskiego długu średnio i długoterminowego są obecnie atrakcyjne dla zagranicznych inwestorów, ale możliwość dalszych spadków rentowności jest już ograniczona. Spread polskich dziesięciolatek wobec niemieckich obligacji zawęził się od 30 pkt bazowych w ciągu ostatniego miesiąca i o ponad 40 od końca roku. Inwestorzy mniej byli zainteresowani papierami dwuletnimi, w obawie przed niewykluczonymi podwyżkami stóp. Mimo, że dane z polskiej gospodarki mogą być korzystne dla rynku długu, analitycy przypominają, że obligacjom może zaszkodzić sytuacja globalna.

Zdaniem Arkadiusza Urbańskiego z Pekao, rentowności znalazły się ostatnio w pobliżu kluczowych dla inwestorów barier - 5,00 proc. w przypadku 5-latek oraz 5,50 dla 10-latek. - Przełamanie tych wsparć technicznych uzależniłbym w dużym stopniu od działań EBC. Jeśli kolejna operacja (29 lutego) przyniesie zbliżoną lub wyższą porcję płynności niż w grudniu, to można oczekiwać kolejnej fali napływu kapitału zagranicznego na polski rynek dłużny i kontynuację tendencji – ocenia Arkadiusz Urbanski z Pekao.  Popyt na obligacje mógłby spaść, gdyby skala pożyczek od EBC rozczarowała inwestorów. Prognozowane poziomy rentowności na koniec I kw. tego roku  to 4,75 proc. dla dwulatek,  5,10 proc. dla 5-latek oraz 5,65 proc. dla długu zapadającego za 10 lat.

- Głównym czynnikiem jaki może wspierać popyt na polskie obligacje pozostaje spadek awersji do ryzyka na rynkach światowych - ocenia Paweł Radwański z Raiffeisen Banku. Jego zdaniem jednak, ak długo jak wśród członków RPP przeważać będą jastrzębie nastroje popyt na polskie obligacje nie powinien też gwałtownie wzrastać. Analitycy banku prognozują, że rentowność obligacji 5-letnich wyniesie w I kw. 4,92 proc. i spadnie w II kw. do 4,81 proc., 2-letnich z kolei ukształtuje się na poziomie 4,71 proc. w I kw. i spadnie do 4,55 proc. w II kw.

Okiem eksperta
Nowa rzeczywistość dla górników złota
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Okiem eksperta
Ruchy popytowe na indeksach dotarły do ważnych barier podażowych
Okiem eksperta
WIG nie przejmuje się premierem
Okiem eksperta
Jest rekord. Po korekcie na warszawskiej giełdzie nie ma śladu
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Okiem eksperta
Złoto błyszczy
Okiem eksperta
Strategia „sprzedawać USA” blisko apogeum