Na poziomie indeksu dolarowego w XXI wieku było tylko piętnaście miesięcy z większą miesięczną deprecjacją, w marcu silniej został przeceniony ostatnio w 1995 roku. Końcówka kwartału to także silny rajd ryzykownych aktywów: indeksów i towarów. Co dalej? Rynek stopy zbyt małe prawdopodobieństwo przypisuje podwyżkom Fed nie tylko w czerwcu, ale w ogóle w 2016 roku. Stwarza to pole do urealnienia wyceny i umocnienia dolara. Tyle tylko, że impulsem wywołującym trwalszy rajd może stać się albo nasilenie tendencji inflacyjnych i krzepnięcie dynamiki wynagrodzeń albo wyraźny zwrot w retoryce Fed. Wtorkowe słowa Janet Yellen dobitnie pokazują, że nie ma co szybko na to liczyć. W najbliższym czasie (czytaj: przy jutrzejszych publikacjach) trudno będzie też o przyśpieszenie dynamiki płac. Nie sprzyjać mu będzie chociażby (pozytywne z punktu widzenia całej gospodarki) odbijanie stopy partycypacji. Innymi słowy wzrost podaży siły roboczej musi znosić pozytywny wpływ ożywienia na płace.

Ostatnia sesja marca upływa jak na razie pod znakiem skromnego umocnienia amerykańskiej waluty. Należy jednak odnotować, że tym razem przepływy na koniec miesiąca powinny faworyzować przede wszystkim euro i funta. EUR/USD nie wyszedł z przedziału wahań 1,11 – 1,14 i nie widzimy potencjału by dziś silny opór został przełamany. EUR/PLN notuje oczekiwaną przez nas korektę i kurs odbija z tegorocznych minimów o kilka groszy i do 4,28. Po silnej aprecjacji i mozolnym osuwaniu się kursu odbicie powinno mieć nieco silniejszy charakter. W szerszym horyzoncie pozostajemy pozytywnie nastawieni do perspektyw złotego. Krótkoterminowo osłabienie dolara powinno zostać skorygowane, szczególnie duże pole do tego jest na USD/JPY i NZD/USD. Przed referendum uczestnicy rynku będą też Ewentualne podejście EUR/USD w kierunku górnego ograniczenia konsolidacji również powinno być wykorzystane przez inwestorów do sprzedaży. W szerszym ujęciu uczestnicy rynku powinni jednak nadal szukać okazji do kupna.

Na froncie danych makro poznamy przede wszystkim wstępne odczyty inflacyjne z Polski i strefy euro. W obu przypadkach dane nie mają potencjału do zmiany perspektyw polityki monetarnej, więc ich wpływ powinien być mały. W Polsce deflacja naszym zdaniem osłabnie z 0,8 do 0,7 proc. rok do roku. Konsensus zakłada odczyt na poziomie -0,8 proc. r/r. Wskaźnik wbrew słabości cen bazowych może windować wzrost cen paliw. W przypadku Eurolandu deflacja również powinna słabnąć, szczególnie istotna będzie skala odbicia inflacji bazowej, która w poprzednim miesiącu osunęła się z 1 do 0,8 proc. w ujęciu rok do roku.

Bartosz Sawicki Dom Maklerski TMS Brokers S.A.