Wystarczy odnotować, że po piątkowych danych z rynku pracy wykluczających czerwcową podwyżkę stóp przez Fed dolar nie tracił na wartości. Pokazuje to, że nawet bez szybkiej podwyżki stóp USD może powoli (i selektywnie) odrabiać straty. Aprecjacja dolara będzie jednak zachodzić bez wsparcia ze strony rosnących rentowności długu i będzie napędzana raczej słabością pozostałych walut.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w notowaniach najbardziej ryzykownych walut gospodarek wschodzących doszło do zwrotu- rozpędza się korekta silnego napływu kapitału z poprzednich miesięcy. To właśnie względem świata EM i walut surowcowych dolar powinien pozostać najsilniejszy.
W nocy mocno na wartości tracił jen. USD/JPY podszedł pod 109 po werbalnych interwencjach Ministra Finansów Japonii. Aso nie powiedział bynajmniej nic nowego, ale pretekstem do sprzedaży jena stało się bardziej asertywne podejście do siły waluty. Mimo, że spodziewamy się podtrzymania raczej negatywnego sentymentu na rynkach, to z technicznego punktu widzenia powstała przestrzeń do kontynuacji wzrostów ponad 110,00.
Natomiast w Europie – bez zmian. Nie ma fundamentalnych podstaw by oczekiwać , że euro przestanie być najsilniejszą z głównych walut Starego Kontynentu. Korona norweska jest narażona na kontynuację osłabienia przed czwartkowym posiedzeniem Norges Banku. Przyczynia się do tego nie tylko załamanie na rynku ropy, ale także wychodzenie z rynku inwestorów przed posiedzeniem władz monetarnych oraz potencjalne zaskoczenie w dzisiejszych danych inflacyjnych.
Z kolei funt pozostanie t zależny od doniesień dotyczących prawdopodobieństwa wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Głosowanie zbliża się wielkimi krokami i kampania przedreferendalna wchodzi w najostrzejszą fazę. Dodatkowo po niebawem publikowanym Raporcie Inflacyjnym Banku Anglii trudno spodziewać się czegoś innego niż gołębiego wydźwięku.