To rekordowo wysoki odczyt, który jednocześnie nie powodował bardziej defensywnego nastawienia do rynku. W tym samym czasie spadały bowiem poziomy gotówki na kontach funduszy. W konsekwencji apetyt na ryzyko osiągnął nowe rekordy, a główny strateg BofA ML trafnie streścił to zdaniem, że Ikar lata coraz bliżej Słońca. W mitologii greckiej coraz większa odwaga Ikara nie skończyła się dla niego dobrze i zadać można pytanie, czy podobnie nie będzie z rynkiem. Sygnałów ostrzegawczych jest bowiem ostatnio aż nadto. Zresztą od końca minionego tygodnia nastroje na świecie zauważalnie się pogorszyły, co tłumaczono publikacją przez amerykańską Izbę Reprezentantów propozycji reformy podatkowej. W kilku zasadniczych kwestiach różniła się ona od wcześniejszej propozycji Senatu. Ten powód wydaje się jednak tylko częściowo słuszny. To bowiem nie rynek amerykański był w ostatnich dniach najsłabszy, ale europejski. Mogło to dziwić, gdyż wcześniej zauważyć można było dość dużą wstrzemięźliwość globalnych parkietów wobec amerykańskich planów reformy podatków. Dlaczego nagle miałoby się to zmienić?
Owszem, najbardziej zależne od przyszłego poziomu opodatkowania małe spółki taniały na Wall Street najbardziej, ale ich słabsza postawa trwa już od ponad miesiąca, więc zaczęła się wcześniej. Zresztą jest to jeden z sygnałów ostrzegawczych wskazujących, że „smart money" zmniejszają poziom akceptowanego ryzyka, gdyż to największe jest w segmencie mniejszych spółek. Rynek w USA zaczął więc tracić wcześniej obserwowaną „szerokość". Podobnie wygląda handel na GPW, gdzie nawet w gronie silniejszych dotychczas blue chipów coraz mniej spółek wykazywało tendencję wzrostową. Dochodzą do tego kłopoty gwiazd drugiej linii, gdzie jaskrawym przypadkiem tego tygodnia jest CD Projekt. Wracając do kontekstu międzynarodowego, można wątek zagrożeń kontynuować, wskazując na słabość notowań obligacji śmieciowych, do których w tym tygodniu dołączyły silne wcześniej surowce. W obecnej fazie cyklu powinny prezentować się najlepiej, podobnie jak spółki cykliczne i te korzystające na rosnącej presji inflacyjnej. Tymczasem najlepszym sektorem na Wall Street są dywidendowe spółki defensywne. Nie pasuje to do apetytu na ryzyko prezentowanego przez zarządzających. Wygląda na to, że przynajmniej część z nich ogranicza ryzyko przed końcem bardzo udanego przecież roku, a dłuższy czas bez korekty może ją wręcz prowokować.