Po części wynikało to z publikacji niższych od oczekiwań danych o amerykańskiej inflacji, co daje Rezerwie Federalnej większy komfort działania przy niemalże rekordowo niskiej stopie bezrobocia. W tym tygodniu ta poprawa klimatu została gwałtownie przerwana, a główną tego przyczyną było wznowienie trendu umacniania się dolara oraz wyraźny wzrost rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich powyżej psychologicznego poziomu 3 proc. Silniejszy dolar i wyższy koszt pieniądza szczególnie uderzają w rynki wschodzące i dlatego indeks MSCI Emerging Markets dotkliwie odczuł pogorszenie sentymentu. Zresztą pozostaje on w bliskich okolicach lekko poprawionych z początkiem maja tegorocznych minimów.
Nasz rynek mimo zbliżającej się reklasyfikacji przez FTSE Russell jeszcze długo będzie zaliczany do grona wschodzących, gdyż ważniejszy dostawca indeksów – MSCI – stosuje ostrzejsze kryteria dla rozwiniętego rynku. Tym samym pogarszające się środowisko inwestycyjne w całym spektrum rynków wschodzących nadal będzie nam ciążyło, i to mimo braku ważnej fundamentalnej przesłanki, czyli drożejącego dolarowego długu. Obciąża on najsłabsze ogniwa całej inwestycyjnej grupy, i to do tego stopnia, że Argentyna już zmuszona została do poproszenia o pomoc MFW.
Inaczej prezentują się rynki rozwinięte. Główne parkiety Eurolandu znalazły wsparcie w słabości euro. W przypadku Wall Street silniejszy dolar stał się pewną przeszkodą, ale głównie dla największych podmiotów. Małe amerykańskie spółki mają się całkiem dobrze i indeks Russell 2000 otarł się w tym tygodniu o styczniowe maksima. Zupełnie inaczej wyglądają krajowe mniejsze podmioty, które de facto pozostają w bessie, przygniecione własnymi problemami oraz deficytem kapitału. Skąpa baza kapitałowa w połączeniu z gorszym sentymentem prowadzą do ponadprzeciętnego spadku notowań kursów akcji spółek podających niekorzystne informacje i relatywnie skromną reakcję po stronie podmiotów przekazujących pozytywne komunikaty. Ciężko liczyć na wyraźną poprawę tego stanu rzeczy, gdyż Polacy w tym cyklu nadzwyczaj konsekwentnie stronią od krajowych akcji, a tej luki nie jest w stanie zasypać żaden alternatywny dostawca środków. Teoretycznie mogłyby się nim stać pracownicze plany kapitałowe, ale do ich startu daleka droga. ¶