Jakkolwiek korekta po miesiącach wzrostów jest potencjalnie możliwa, nie powinna być niczym więcej, jak przystankiem w umocnieniu ryzykownych aktywów co najmniej do lata. Rynkowa mantra musi się mierzyć z fundamentami strategii reflacyjnej, czyli z odbiciem globalnego ożywienia przy niesłabnącym wsparciu banków centralnych oraz oznakach dalszych postępów w przezwyciężaniu trzeciej fali covidu, zwłaszcza w Europie.

Mimo to coś zawsze znajdzie się do sprzedaży, by zaspokoić głód podążania za rynkowymi maksymami. Sporo wskazuje na to, że szczyt formy amerykańskiego dolara przeminął. Początek roku wyraźnie należał do USD, nie tylko od strony startu z mocno wyprzedanej pozycji po 2020 r. Nagły wzrost zarówno nominalnych stóp procentowych, jak i realnych rentowności długoterminowych w USA, a także silne przeszacowanie tempa normalizacji polityki pieniężnej Fedu (pomimo zaprzeczeń samego Fedu!) dały mocne wsparcie dolarowi. W obliczu nierównego ożywienia i trudności w walce z pandemią solidne wyniki gospodarki USA wspartej szybszym procesem szczepień i impulsem fiskalnym zbudowały ogromną przewagę fundamentalną.

Teraz, gdy prodolarowe czynniki zaczynają blednąć, słabnie też blask USD. Fed nie rezygnuje z gołębiego nastawienia i nawet nie chce zaczynać dyskusji o wygaszeniu QE czy podwyżkach. Tempo wzrostu rentowności spowolniło, a okresowo nawet wróciły spadki, i to nawet w obliczu lepszych danych z gospodarki. Doszliśmy do sytuacji, w której aby można było budować mocniejsze oczekiwania dotyczące inflacji oraz wcześniejszej normalizacji polityki Fedu, inwestorzy oczekują teraz jeszcze większych zaskoczeń ponad to, co już jest w cenach. Przy tak wysoko postawionej poprzeczce trudno o świeże paliwo dla wzrostu rentowności, a bez tego USD nie zacznie zyskiwać.

Ponadto siła wzrostu gospodarczego przestaje też być atutem dolara. Pozostałe gospodarki rozwinięte rozpędzają się wraz z postępem procesu szczepień. Poprawa perspektyw gospodarczych w ujęciu globalnym przywraca apetyt na ryzyko. Teraz to euro ma szanse na dyskontowanie procesu otwierania gospodarki. Wzmagający się popyt na surowce wesprze waluty zależne od eksportu surowców, jak np. dolara australijskiego czy koronę norweską. Lepsze zapatrywania na ryzyko powinny też wspierać waluty rynków wschodzących. Natomiast dolar powinien wrócić do roli czołowej waluty finansującej ryzykowne inwestycje. ¶