12 proc. rentowności to odpowiednik nieco ponad 5 pkt proc. ponad WIBOR. Ponieważ w ostatnich emisjach adresowanych do inwestorów indywidualnych na podstawie prospektów emisyjnych lub memorandów, emitenci oferowali marże rzędu od 4 po 6 pkt proc. (najczęściej było to 5,5 pkt proc.), wartości powyżej 12 proc. stały się punktem odniesienia. Rynek wtórny jest przecież alternatywą dla udziału w ofertach publicznych.
Catalyst dyktuje warunki
Charakterystyczne, że tylko w pięciu przypadkach względnie wysoka (na tle całego rynku) rentowność towarzyszy cenom powyżej nominału, z czego czterokrotnie chodzi o emisje oferowane inwestorom indywidualnym, w których już wyjściowo marże ustalono na wysokim poziomie. Cavatina i PragmaGo zaoferowały 6 pkt proc. ponad WIBOR i ich papiery wyceniane są wyraźnie powyżej nominału, co wskazuje na upodobanie inwestorów do wysokich kuponów. Infinity i White Stone zaoferowały nieco ponad 5 pkt proc. marży i te papiery notowane są tuż powyżej nominału. Najwięcej, bo 7,75 pkt proc. marży, zaoferowało BBI Development, przy czym jest to seria refinansująca, która zastąpiła wygasające w lutym dwie inne serie o takim samym oprocentowaniu. BBI refinansuje kolejne serie i do 2021 r. stopniowo podnosiło marże, wychodząc od 5 pkt proc. w 2015 roku. Papiery te trafiają do inwestorów instytucjonalnych i tylko mała część z nich trafia później na rynek wtórny.
W pozostałych przypadkach przekraczająca 12 proc. rentowność to efekt obniżenia cen i dostosowania rynku wtórnego do bieżących warunków oferowanych na rynku pierwotnym. Dla przykładu – papiery Marvipolu oferowano z marżą równą 4,5 pkt proc., co daje 11,4 proc. odsetek, ale w najnowszej emisji publicznej (z kwietnia) deweloper zaoferował 5,5 pkt proc. marży. Starsze papiery potaniały (potaniały zresztą znacznie wcześniej), wskazując warunki, na jakich inwestorzy mogliby rozważyć udział w nowej emisji, i Marvipol z tej wskazówki skorzystał.
Innymi słowy, 12-proc. kupony, które dwa lata temu albo i rok temu inwestorzy mogliby uznać za napiętnowanie emitenta etykietą „wysokie ryzyko kredytowe”, dziś stało się pewnego rodzaju nową normą rynkową.