Izolacja Rosji na arenie międzynarodowej oznacza wzrost inflacji i to jedno wydaje się w tej chwili bardzo prawdopodobne – wzrost cen paliw, energii i żywności (Rosja i Ukraina są istotnymi eksporterami przede wszystkim pszenicy i kukurydzy, a już przed rosyjską agresją produkcja nie pokrywała konsumpcji pszenicy). To z kolei może przełożyć się na spowolnienie gospodarcze – konsumenci, którzy muszą wydawać więcej na media i dobra podstawowe, wydadzą ich mniej gdzie indziej. I to jest zapewne coś w rodzaju podstawowego scenariusza, na który powinniśmy się przygotować. Tych skrajnych raczej nie należy się obawiać – ewentualne rozszerzenie konfliktu na kraje NATO, użycie broni jądrowej etc., rozwiązałoby większość inwestorskich dylematów, podobnie jak ustąpienie prezydenta Rosji. Niemniej nie można zapominać, że zakończenie wojny, nawet w najbardziej pomyślny sposób, nie rozwiąże już wcześniej istniejących problemów (inflacji i zadłużenia).
Inwestycja w fundusze obligacji korporacyjnych ma o sens o tyle, że – wnosząc po samym poziomie oprocentowania – ich portfele są konstruowane konserwatywnie pod względem ryzyka kredytowego emitentów (założenie to ma potwierdzenie w składach portfeli). Kupony wskazują na znaczny udział sektora bankowego i podmiotów kontrolowanych przez Skarb Państwa. Jest to o tyle istotne, że w trudnych warunkach rynkowych, to właśnie najmocniejsze podmioty mogą sobie poradzić z obsługą zadłużenia nie tylko bez żadnych poślizgów, ale także bez wątpliwości, że tak właśnie się stanie.
Po drugie – fundusze zapewniają dywersyfikację ryzyka na wielu emitentów i – co nie jest bez znaczenia – tworzą grupę inwestorów, która w razie konieczności jest w stanie współdziałać z emitentem. Jeśli niezbędne okaże się wydłużenie okresów spłaty obligacji, inwestorzy instytucjonalni zgodzą się na to prędzej niż rozproszeni inwestorzy indywidualni.
Po trzecie wreszcie, w krytycznych momentach znacznie łatwiej jest umorzyć jednostki funduszu niż sprzedać obligacje, czego przykładem były ostatnie dni na Catalyst. W niektórych przypadkach zlecenia po stronie popytu po prostu zniknęły, w innych przesunęły się o kilka lub nawet 10 pkt proc., a widok takich ofert (lub ich brak) zawsze wprowadza niepokój.
Natomiast mocną stroną samodzielnych inwestycji jest możliwość skonstruowania portfela o profilu ryzyka odpowiadającego indywidualnym preferencjom nabywcy, o ile on sam posiada niezbędną w tym zakresie wiedzę i doświadczenie. Szczęśliwie, jakość emitentów obecnych na Catalyst jest rzeczywiście dalece wyższa niż kilka lat temu, dzięki czemu parkiet – jako całość – jest lepiej przygotowany na przyjęcie perturbacji.