Nieco ponad 970 mln zł pozyskali w 2019 r. deweloperzy notowani na Catalyst – wynika z szacunków analityków Domu Maklerskiego Navigator. To o 30 proc. mniej niż rok wcześniej. Wtedy wartość emisji skurczyła się o prawie 6 proc. wobec bardzo dobrego 2017 r., kiedy to deweloperzy uplasowali papiery o wartości 1,34 mld zł, o aż 33 proc. więcej rok do roku. Rynek mocno ucierpiał po aferze GetBacku, w której poszkodowani zostali inwestorzy indywidualni, którzy ulokowali pieniądze w obligacje tej obracającej wierzytelnościami spółki. Zaufanie do rynku kapitałowego zostało dodatkowo nadwerężone przez aferę KNF, która doprowadziła do zmian na stanowisku szefa tej instytucji.
Fundusze mają gotówkę...
– O tym, że rynek nie wrócił do kondycji sprzed afery GetBacku, świadczą statystyki z Catalyst – mówi Mateusz Mucha, menedżer w DM Navigator. – Od wybuchu afery regularnie spada liczba notowanych na rynku serii, co oznacza, że spółki emitują i wprowadzają do obrotu znacznie mniej serii papierów niż jeszcze dwa, trzy lata temu. Warto dodać, że w 2017 r. na Catalyst zadebiutowało 19 spółek, w 2018 r. nowych emitentów było zaledwie pięciu, a w mijającym już tylko trzech – wylicza.
Jak zaznacza ekspert, można mówić o przebudzaniu się deweloperów na rynku Catalyst w II połowie bieżącego roku.
– W samym tylko grudniu duże emisje uplasowały Robyg (100 mln zł), Lokum Deweloper (65 mln zł) i Dom Development (50 mln zł). Dla wszystkich trzech firm były to pierwsze emisje w tym roku – mówi Mucha.
Na Catalyst wciąż zdarzają się przypadki, że emitenci nie płacą na czas odsetek lub nie wykupują w terminie kapitału. Jednak notowani deweloperzy sprawnie obsługują zadłużenie. Ostrzegawcze lampki zapaliły się w tym roku tylko w i2 Development i Polnordzie. Finalnie obie spółki wykupiły zapadające papiery.