Banki zaczynają to dostrzegać i reagują, lekko podwyższając oprocentowanie niektórych lokat i obniżając odsetki od kredytów.
Słabe przyrosty
W styczniu łączna wartość oszczędności zgromadzonych w bankach przez osoby prywatne wynosiła 686,6 mld zł i była o 23,3 mld zł, a więc o 3,5 proc., wyższa niż rok wcześniej. To przyrost najsłabszy od 11 lat. Jeszcze w czerwcu 2016 r., w porównaniu z czerwcem 2015 r., na bankowych kontach i lokatach przybyło prawie 66 mld zł, a więc niemal trzykrotnie więcej niż w styczniu. Od tego czasu, a więc od półtora roku, strumień pieniędzy płynie do banków coraz wolniej. W znacznym stopniu to wynik spadku atrakcyjności lokat, z których pieniądze Polacy zaczęli wycofywać już wiosną 2016 r., a na większą skalę od początku ubiegłego roku. W styczniu 2018 r. na lokatach terminowych mieli o 21,6 mld zł mniej niż w styczniu 2017 r., co oznacza spadek o 7 proc.
– Wcześniej krótkie, kilkumiesięczne okresy odpływu pieniędzy z lokat, w dodatku znacznie mniej intensywne, obserwowaliśmy w 2013 i 2010 r., a najdłuższy exodus notowano w latach 2002–2007 – przypomina Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker. Jak dodaje Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, w 2008 r., kiedy również mieliśmy szybki wzrost płac i niskie bezrobocie, oszczędności przyrastały o ponad 20 proc. rocznie.
Za niskie oprocentowanie
Dwa lata temu, czyli w lutym 2016 r., Polacy mieli rekordowo dużo pieniędzy na lokatach bankowych (prawie 300 mld zł). Od tego czasu niemalże co miesiąc ich wartość spada. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na bardzo niskie oprocentowanie. W największych bankach tzw. oferty bez gwiazdek mają stawkę poniżej 1 proc. w skali roku. – To sprawia, że część osób uznaje, że nie ma sensu zamrażać oszczędności i coraz więcej pieniędzy trzyma na nieoprocentowanych rachunkach. W styczniu 2018 r. wartość tzw. depozytów bieżących gospodarstw domowych po raz pierwszy w historii przekroczyła 400 mld zł (nie licząc tych w walutach obcych, których wartość to 52,5 mld zł) – podkreśla Jarosław Sadowski. Warto jednak zauważyć, że od wiosny ubiegłego roku ich napływ jest także coraz skromniejszy. – W styczniu wyniósł w porównaniu ze styczniem 2017 r. prawie 45 mld zł, ale wcześniej, w lutym i marcu ubiegłego roku, sięgał 56–58 mld zł. Identyczne tendencje mają miejsce w przypadku gospodarstw domowych, do których zalicza się, oprócz osób prywatnych, także prowadzących działalność gospodarczą oraz rolników indywidualnych – mówi Przasnyski.
Ucieczka od banków
– Tak słaby przyrost oszczędności wynika z tego, że część Polaków, zniechęcona niskim oprocentowanie depozytów, lokuje swoje oszczędności poza bankami. Ogromne pieniądze płyną na rynek mieszkaniowy. Deweloperzy chwalą się rekordową sprzedażą mieszkań, która według NBP w ponad 60 proc. finansowana jest gotówką. Dodatkowo w ubiegłym roku Polacy ulokowali najwyższą w historii kwotę (6,8 mld zł) w obligacjach skarbowych. Dużą popularnością cieszyły się również obligacje firm. Pieniądze coraz szerszym strumieniem płyną też do funduszy inwestycyjnych. W styczniu 2018 r. różnica między wpłatami a wypłatami wyniosła 2,4 mld zł – podsumowuje Sadowski.