Pierwszą reakcję mogliśmy zaobserwować właśnie na rynku kryptowalut ze względu na otwarty handel w weekend. Nowi sprzedający dołączyli podczas sesji azjatyckiej, co spotęgowało siłę spadków. W poniedziałkowy poranek bitcoin odnotował poziomy poniżej 50 tys. dolarów, co jest najniższą ceną od lutego. Pomimo tego spadku to wciąż cena bitcoina jest 80 proc. wyżej niż rok temu. Jeszcze większa przecena dotknęły altcoiny. Ethereum, binance, solana, dogecoin, cardano i wiele innych straciły około 20 proc. w ciągu 24 godzin. Trudno nawet przypomnieć sobie, kiedy rynek spadał tak mocno podczas jednej sesji.
Podczas pisania tego tekstu rynki finansowe opanowała panika, ale to nie znaczy, że świat się kończy. W mojej ocenie warto obserwować rynek i powoli szukać momentu do kupna. Lepszym wyborem jest bitcoin niż altcoiny. Skłaniam się do tezy, że najbardziej znana kryptowaluta jest cyfrowym złotem na miarę naszych czasów. Inwestorzy oczekują wysokiej zmienności, więc bitcoin wpasowuje się w te ramy. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z bezpieczną przystanią, a jedynie powinno pozwolić utrzymać wartość majątku w długim okresie, podobnie jak złoto. Jest szansa, że spowolnienie światowej gospodarki nie odbije się znacząco na cenie bitcoina, czego nie można powiedzieć o altcoinach. Coraz więcej państw i firm dywersyfikuje majątek poprzez dodanie do portfela bitcoina, co wspiera jego cenę.