– 15–20 lat temu to nie był rynek obrotu wierzytelnościami, tylko rynek usług windykacyjnych, często bardzo źle kojarzonych. Firmy windykacyjne powstawały na bazie kancelarii prawnych obsługujących banki, firmy telekomunikacyjne – czyli tam, gdzie mamy do czynienia z masowymi, jednorodnymi co do charakteru wierzytelnościami, najczęściej bez zabezpieczeń rzeczowych (hipotek, zastawów). Cześć największych graczy na rynku polskim ma właśnie taką historię. Dziś podmioty te pełnią służebną rolę nie tylko dla sektora bankowego, ale również dla gospodarki oraz samych klientów banków. Z perspektywy banków oraz gospodarki powodują, że banki mogą odblokować swoje bilanse, poprawić współczynniki i udzielać nowych kredytów zgodnie z oczekiwaniami społecznymi, a posiadając zdrowy portfel, poprawiają stabilność sektora bankowego – jednego z filarów gospodarki. Z perspektywy klientów banków, czyli kredytobiorców, powodują, że coraz rzadziej są oni traktowani jako dłużnicy, w stosunku do których przeprowadza się tylko windykację – zwraca uwagę Sylwester Grochowina, partner w KPMG.
Zmiany regulacyjne, większa skłonność banków do sprzedaży wierzytelności, coraz silniejsze i sprawniej działające firmy odzyskujące długi czy też postęp technologiczny – to tylko krótka lista zmian, który dokonały się na naszym rynku. Sprawiły jednak, że dziś rzeczywistość i postrzeganie tego segmentu ekosystemu sektora finansowego wygląda już zupełnie inaczej. Widać to zresztą po postawie inwestorów, którzy rynek obrotu wierzytelnościami traktują dziś na równi z innymi biznesami i sami inwestują w obszary związane z obrotem wierzytelnościami.
Tort do podziału wciąż rośnie, a wraz z nim krajowe firmy windykacyjne. W ciągu pięciu lat podaż wierzytelności detalicznych wzrosła w Polsce o około 10 mld zł. Obecnie już większość banków decyduje się na cykliczną sprzedaż portfeli przeterminowanych długów i to właśnie one są głównym dostarczycielem wierzytelności na rynek. To oczywiście woda na młyn dla spółek zajmujących się obrotem wierzytelnościami. Firmy z Polski systematycznie rosną w siłę. Doceniają to inwestorzy, czego najlepszym dowodem jest zwiększająca się wycena akcji spółek windykacyjnych na warszawskiej giełdzie. Kapitalizacja Kruka i firmy GetBack liczona jest już w miliardach złotych i pod tym względem krajowe firmy zaczynają gonić największe światowe podmioty. PRT
Foto: GG Parkiet
– Od pięciu lat obserwujemy rosnącą rolę funduszy jako źródła finansowania zakupów wierzytelność na dwóch płaszczyznach: obligatariuszy firm windykacyjnych oraz wehikułów inwestujących bezpośrednio w wierzytelności. Szczególnie ta druga forma zmieniła lub mocno unowocześniła możliwości szybkiego rozwoju dzięki dostarczeniu narzędzi finansujących nieobciążających bilansu windykatorów. Z punktu widzenia TFI wierzytelności stanowią bardzo ciekawa klasę aktywów, która nie jest skorelowana z koniunkturą giełdową i pozwala na dobrą dywersyfikację portfela inwestycyjnego. Głęboko wierzę, że taka współpraca będzie powodować dalszy rozwój rynku, który będzie się odbywał zarówno poprzez unowocześnienie procesu windykacji, jak i przejście przez różne segmenty rynku windykacji: od przeterminowanych wierzytelności bankowych, poprzez przeterminowane wierzytelności fintechowe, aż do pracujących wierzytelności pozabankowych, np. deweloperskich – mówi Jakub Adamowicz, dyrektor rozwoju w Trigon TFI.
Cena dojrzałości
Pieniądze, które pozwolą na nowe inwestycje, na rynku obrotu wierzytelnościami odgrywają kluczową rolę i są niezbędne, aby ten rynek mógł się dalej rozwijać. O podaż złych długów raczej bowiem nie ma się co martwić. Rośnie ona od kilku lat i obecnie wartość nominalna portfeli, które trafiają na rynek, szacuje się na około 16 mld zł. Niewykluczone też, że rynek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
– Banki pozostają aktywne, ich skłonność do sprzedaży wierzytelności powinna pozostać w najbliższej przyszłości wysoka. Jednym z czynników, które powinny zapewnić podaż NPL, może stać się implementacja standardu rachunkowego IFRS9 od stycznia 2018 r. Ponadto wysoki wzrost gospodarczy, dobra sytuacja ekonomiczna gospodarstw domowych, wspierana przez niskie bezrobocie oraz silny wzrost wynagrodzeń, pozytywnie oddziałują na spłaty odnotowywane przez spółki zarządzające wierzytelnościami – mówi Jerzy Kosiński, analityk Wood & Company. Wskazuje jednocześnie, że rynek będzie musiał zmierzyć się także z wieloma wyzwaniami. Paradoksalnie jest to cena rozwoju i zbliżania się fazy dojrzałości. – W najbliższych latach polski rynek wierzytelności najprawdopodobniej będzie stopniowo przechodzić w fazę dojrzałości, charakteryzującą się relatywnie niższą podażą portfeli – ze względu na dobre warunki makroekonomiczne, a co za tym idzie, niższą produkcję nowych NPL – jak też wyższymi cenami portfeli. Ponadto rynek zostanie najprawdopodobniej pod wpływem silnej konkurencji największych graczy. Z drugiej jednak strony mocny wzrost gospodarczy powinien pozostać czynnikiem napędzającym spłaty, a co za tym idzie, wyniki spółek – uważa Kosiński.