Wracając do rynku międzynarodowego - eurodolar spadł z powodu wczorajszego odczytu indeksu ISM (wartość powyżej 52 punktów), chociaż zdecydowany zwolennik analizy technicznej stwierdziłby, że tej parze wystarczyłby wczoraj jakikolwiek impuls do spadków, a to z powodu odbicia się od poziomu 70 przez RSI. De facto, korekta ostatnich wzrostów jest rzeczą naturalną. Nie można zapominać, że EURUSD znajduje się na wciąż wysokich poziomach i to głównie niezdecydowanie rynku, zmieniającego nastroje w mgnieniu oka, sprawia wrażenie że "nie do końca wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi". Racjonalna analiza fundamentalna rynku podpowiada, że dolar powinien powoli, aczkolwiek nieubłaganie, osłabiać się w stosunku do euro i do jena z powodu zwężania się spreadów między rentownościami aktywów odsetkowych.

Podobnie można stwierdzić o USDPLN - długoterminowy trend jest oczywiście spadkowy, a biorąc pod uwagę uwarunkowania polityki monetarnej, to przecież w Polsce stopy będą wkrótce podnoszone, podczas gdy w USA - raczej obniżane. W niejasnej sytuacji jest obecnie EURPLN - tutaj trend boczny najlepiej oddaje złożoność sytuacji, gdzie kurs nie ma wyraźnego kierunku. Przechodząc do krótkoterminowej rzeczywistości - na otwarciu złoty powinien się osłabić w odreagowaniu wczorajszych spadków. O godzinie 10:00 poznamy raport o PKB. Inwestorzy wiele sobie po nim obiecują, przynajmniej 6-procentowe tempo wzrostu gospodarczego jest właściwie pewne. Godzinę później Eurostat poda dane o PPI (z racji na dużą zmienność, raczej nie mają krótkoterminowego wpływu na kursy), a o godz. 16:00 Uniwersytet Michigan ogłosi wyniki kolejnego badania nastrojów konsumentów (Consumer Confidence). Szacuje się, że ten indeks nieznacznie wzrośnie do 94 punktów.

Piotr Denderski

Analityk rynków finansowych