Komentarz poranny

Publikacja: 14.06.2007 08:43

Na wczorajszej sesji w Stanach mieliśmy całkiem spory wzrost cen. Wzrost,

który z jednej strony był oczekiwaną korektą po ostatnich spadkach, a po

drugie reakcją na spadek rentowności obligacji. Biorąc pod uwagę ostatnie

wydarzenia, to ten drugi czynnik wydaje się tu ważniejszy.

Wzrost cen obligacji akurat wczoraj jest symptomatyczny 10y.gif Zauważmy,

że ma to miejsce wtedy, gdy na rynek zostaje wrzucona informacja o

znacznie lepszej od oczekiwań dynamice sprzedaży detalicznej. Owszem, same

dane choć lepsze od prognoz nie sygnalizują jakiegoś boomu, ale chociaż

dają podstawę ku temu, by poważnie brać pod uwagę możliwość podnoszenia

się gospodarki amerykańskiej. Do tej pory na powierzchni utrzymywała ją

wielkość konsumpcji.

Wg ostatnich prognoz wielkość amerykańskiej konsumpcji miała już nie być

tak silna. Obawiano się wpływu problemów na rynku nieruchomości zarówno

poprzez sam spadek cen nieruchomości, a więc i możliwość zaciągania

kredytów, jak i poprzez osłabienie w branżach związanych bezpośrednio i

pośrednio z budownictwem. Na razie jak widać większych problemów nie ma,

ale pamiętajmy też, że problemy związane z rynkiem nieruchomości nie

zniknęły - wiszą jak miecz Damoklesa. Cały czas zagrożeniem jest wysoki

poziom podaży domów zarówno tych nowych, jak i tych z rynku wtórnego. To

sprawia, że nie należy się w najbliższym czasie spodziewać wzrostu cen na

tym rynku. Innym zagrożeniem jest postępujący proces drożenia pieniądza.

Nie dotyczy to tylko USA, ale także większości najważniejszych gospodarek

świata. Powoli pieniądz będzie stawał się coraz droższy, a tym samym

kredytowane zakupy także.

W związku z tym cieszy lepszy od oczekiwań odczyt sprzedaży detalicznej,

ale nie zmienia jeszcze znacząco sytuacji. Inna sprawa, że potwierdza to,

o czym od dłuższego czasu powtarzają członkowie Fed, a co było jakby

ignorowane przez rynek - gospodarka USA ma szanse na miękkie lądowanie i

problemy związane z rynkiem nieruchomości nie muszą skończyć się recesją z

prawdziwego zdarzenia. Na razie dane zdają się tą tezę potwierdzać, co ze

względu na okoliczności byłoby scenariuszem i tak zdecydowanie pozytywnym.

Przecież załamanie się cen nieruchomości mogło mieć znacznie poważniejsze

skutki (choć jeszcze niczego przesądzać nie można, gdyż sytuacji tu nadal

jest zła).

Dlaczego więc wczoraj ceny obligacji spadły, skoro sprzedaż okazała się

lepsza od oczekiwań, a więc i zwiększyła prawdopodobieństwo podniesienia

stóp procentowych? Reakcja rynku długu nie miała wiele wspólnego z reakcją

na dane makro. Zauważmy, że tuż po publikacji cen obligacji spadły, ale na

tyle mało, że szybko uznano, że ostatnie spadki wyczerpały chwilowo

potencjał niedźwiedzi na tym rynku. Pojawiło się odbicie, a przełożyło się

na polepszenie nastrojów wśród byków na rynku akcji, którzy w ostatnich

dniach byli straszeni czarnymi scenariuszami szybkiego wzrostu stóp

rynkowych. Można przypuszczać, że rynek długu teraz przejdzie fazę

korekty. Nie jest wykluczony spadek rentowności nawet do 4,9%, ale nie

zmienia to faktu, że era niskich stóp się zakończyła i teraz wchodzimy z

fazę powoli drożejącego pieniądza. Jak się to ma do rynku akcji? Mało

przyjemnie, ale to nie problem dnia dzisiejszego.

Dziś zaczniemy notowania od sporego zapewne wzrostu cen. Już wczorajsza

końcówka było niezła, a skok cen w USA tylko ją potwierdza. Jest szansa na

pokonanie lokalnego szczytu z ostatniego poniedziałku, a tym samym pojawi

się szansa na atak na poziom szczytu hossy. Czy będzie on skuteczny? Od

wczorajszego zamknięcia, do szczytu dzieli nas ponad 100 pkt, a więc

Komentarze
RPP nadal obawia się cen energii
Komentarze
RPP, nowe prognozy, geopolityka
Komentarze
Skąd tani prąd?
Komentarze
Niemcy będą się zbroić
Komentarze
EBC trzyma kurs
Komentarze
Wzrost niepewności