W zeszłym tygodniu "byki" pchały cenę w górę w oczekiwaniu na spadek podaży surowca podczas szczytu sezonu grzewczego. Obawy inwestorów były uzasadnione tym, że ewentualny konflikt pomiędzy Turcją a Irakiem realnie wpłynie na zmniejszeniu dostaw ropy na rynki światowe. Jeśli połączymy napięcie geopolityczne z rekordowo słabym dolarem, to dla "byków" cena ropy miała tylko jedną drogę - do góry. Wraz z pęknięciem bariery $85,00 za baryłkę, inwestorzy zaczęli żądać wyższych cen i na horyzoncie zaczął się pojawiać poziom $100,00 za baryłkę. "Bycze" wsparcie na rynku istnieje już od ponad czterech lat. Historycznie patrząc, prawdopodobieństwo ograniczenia dostaw rzadko miało miejsca, z wyjątkiem zniszczeń, spowodowanych huraganami w USA w sierpniu 2005 roku. Systematycznie zmniejszenie produkcji w Nigerii nigdy nie spadało poniżej poziomów dostaw ustalonych przez OPEC. Innymi słowy silny trend na rynku ropy naftowej jest utrzymywany przez silne możliwości finansowe "byków". Wyraźnie to widać szczególnie teraz, kiedy do gry włączyły się duże firmy naftowe. Wydaje się, że większość traderów nie chce redukować długich pozycji, bojąc się przegapienia dalszego wzrostu i trudno się spierać z taką logiką.
W końcu rynek wytrzeźwieje, a realne czynniki fundamentalne potwierdzą moją tezę, co doprowadzi do silnego spadku ceny ropy naftowej. Nie wykluczam, że rynek już ustalił maksimum $90,07 za baryłkę na najbliższe kilka miesięcy.
Morski eksport ropy OPEC (z wyjątkiem Angoli) wzrósł we wrześniu o 609 000 baryłek dziennie w porównaniu z sierpniem. Całkowity morski eksport OPEC wyniósł we wrześniu 23,093 miliona b/d, w porównaniu z 22,430 miliona b/d w sierpniu. Według ministrów kartelu na rynku nie występuje brak surowca i na obecną chwilę nie ma potrzeby zwoływania kolejnej konferencji w celu ustalenie polityki produkcji. Przypomnę, że w zeszłym miesiącu OPEC podjął decyzję o zwiększeniu produkcji o 500 000 baryłek do 27,253 miliona b/d.
W danej sytuacji chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden kluczowy czynnik, który może wpłynąć na spadek ceny ropy. Jest to duże prawdopodobieństwo wzrostu zapasów surowca w USA. Bieżący poziom refining margin spadł w piątek do najniższego poziomu $4,75 za baryłkę. Taka sytuacja jest szczególnie niewygodna dla amerykańskich rafinerii, które mogę zmniejszyć przerób surowca, co doprowadzi do wzrostu zapasów ropy naftowej w tym kraju.
W zeszłym tygodniu Międzynarodowa Agencja Energii w swoim miesięczny raporcie poinformowała, że popyt na ropę w IV kwartale bieżącego roku wzrośnie o 2,03 miliona baryłek, co jest o 320 000 b/d poniżej wrześniowej prognozy. Faktycznie, EIA prognozuje popyt na poziomie 87,64 miliona b/d, porównując do 87,8 miliona b/d, oczekiwanych w zeszłym miesiącu. W ciągu ostatnich 6 lat rynek ropy w okresie sierpień-październik odnotowywał negatywną dynamikę. Dodatkowym czynnikiem, kształtującym cenę ropy w tym okresie tradycyjnie stanowiła decyzja OPEC o zwiększeniu wydobycia surowca. W bieżącym roku, na początku października obserwujemy wzrost ceny "czarnego złota". Warto jednak pamiętać, że w 2004 roku ropa zaczęła tanieć w okolicach 20 października, a ruch ten był kontynuowany do końca roku (spadek o 30%). W najgorszym wypadku "czarne złoto" może potanieć do $65,0 za baryłkę. Z technicznego punktu widzenia listopadowe kontrakty ustaliły szczyt na poziomie $90,07 za baryłkę, a grudniowe nie zdołały wzrosnąć powyżej $88,40 za baryłkę. Najbliższe wsparcie znajduje się na poziomie $83,70, następne w rejonie $78,75 za baryłkę.