Tą tezę potwierdza wczorajsza wypowiedź szefa Fed z Chicago. Prognozuje on, że w niedługim czasie nastąpi fala zwolnień pracowników z sektora konstrukcyjnego i nieruchomości. Gdyby tak się stało, to kryzys na rynku nieruchomości rozprzestrzeni się na rynek pracy, a co za tym idzie na całą amerykańską gospodarkę. Dodał też, że nadal należy chronić rynek przed wysokimi kosztami kryzysu na rynku nieruchomości i rynku kredytów subprime, z czego można wywnioskować, iż jest za obniżką kosztu pieniądza. Podczas dzisiejszej sesji poznamy kilka istotnych dla rynku walutowego raportów makroekonomicznych. O godz. 10.00 napłyną dane z Eurolandu. Dowiemy się, jak w sierpniu kształtował się bilans płatniczy. Im wyższy dodatni bilans tym lepiej dla waluty europejskiej, ostatni odczyt za lipiec wyniósł 3,3 mld EUR. Kolejne dane dotyczyć będą indeksu PMI dla sektora produkcyjnego i usług (pokazują jak rozwija się gospodarka). Prognozy niewiele odbiegają od ostatnich odczytów (53,2 pkt sektor produkcyjny, 54,2 pkt sektor usług). Im lepsze odczyty, tym lepiej dla euro. Dużo ważniejsze (jak zwykle) okażą się dane zza oceanu. Dowiemy się bowiem, jak w październiku kształtowała się sprzedaż domów z rynku wtórnego. Prognozy wskazują na dalszy spadek sprzedaży o 3,7% do poziomu 5,3 mln (ostatni spadek wyniósł 4,3%). Odczyt zgodny z prognozami jest już wliczony w ceny, gdyby jednak sprzedaż spadała dużo mniej, bądź nawet wzrosła (mało prawdopodobne) to dolar powinien zyskać na wartości. Dużo ważniejsze od samej sprzedaży wydają się być ceny, ich spadek źle wróży gospodarce amerykańskiej. Dowiemy się jeszcze dzisiaj, jak zmieniły się zapasy ropy w ciągu tygodnia, jednak te dana mają wpływ i to zazwyczaj krótkoterminowy na notowania ropy.
O godzinie 08.34 zgodnie z notowaniami na rynku międzybankowym za jedno euro trzeba było zapłacić 1,4237 dolara.
Sytuacja techniczna eurodolara: kurs zaklinował się w obszarze wskazywanego wczoraj miejsca charakterystycznego: oporu 1,4250 - 1,4260. Niedźwiedziom - zwolennikom mocniejszego dolara nie udało się sprowokować jak na razie kolejnej fali spadków cen. Poranny układ wskaźników intraday ma dość neutralny przebieg, co sugerować może ograniczoną zmienność przez kolejnych kilka godzin. Pomimo jednak widocznego obecnie wyraźnego odreagowania i braku większych zmian w kierunku południowym to niedźwiedzie nadal mają techniczną przewagę i to właśnie oni dominować powinni podczas dzisiejszego handlu. Trudno bowiem nawet przy tak dynamicznym rynku, z jakim mamy obecnie do czynienia zanegować wydźwięk poniedziałkowej ponad 200 punktowej świecy spadkowej. Sygnalną większych zmian w kierunku na mocniejszego dolara będzie trwały spadek poniżej 1,4230. Z technicznego punktu widzenia konieczne jest również w dalszym ciągu trwałe zejście ceny poniżej 1,4120. Dopiero bowiem taki spadek będzie można potraktować jako zdecydowaną korektę na rynku tej pary.
RYNEK KRAJOWY
Ostatnie sesje na rynku złotego przyniosły stabilizację kursów po zeszłotygodniowej dość mocnej aprecjacji. Silne fundamenty naszej gospodarki utrzymują pro złotowe nastroje, które dodatkowo potwierdzane są przez wzrost indeksów na GPW. Stanisław Gomułka (wykładowca London School of Economics) oraz były wiceminister finansów i współpracownik Leszka Balcerowicza, Stefan Kawalec przygotowali dla Platformy Obywatelskiej dokument o nazwie "Propozycja kierunków polityki makroekonomicznej Polski: 2008-2012". Autorzy dokumentu proponują by deficyt budżetowy w przyszłym roku był jeszcze niższy, niż zapowiadane przez PO 20 miliardów złotych. Dodatkowo proponują by odstąpić od decyzji zmniejszenia składki rentowej od 1-go stycznia 2008 roku, co podwyższyłoby dochody budżetu nawet o 10 miliardów złotych. Autorzy dokumentu postulują także, aby zwiększyć planowane przychody z prywatyzacji o 10 miliardów złotych przy jednoczesnym powrocie do tak zwanej kotwicy wydatkowej, czyli ograniczenie tempa wzrostu wydatków. Eksperci proponują także stopniowe obniżanie podatków oraz wejście do ERM2. Jako datę przyjęcia przez Polskę euro wskazali 2011 rok.