Wczorajszy spadek nie przesądza o krótkoterminowej koniunkturze na naszym rynku jednak mając na uwadze zachowanie GPW z minionych tygodni, kiedy to dwukrotnie silne wzrosty, porównywalne do wtorkowego, kończyły się korektą znoszącą całość (intraday) wzrostu, ryzyko powtórki takiego scenariusza jest duże i z pewnością część inwestorów taki scenariusz będzie chciała wykorzystać. Otwarcie rynku było umiarkowanie negatywne, co było efektem spadków na najważniejszych giełdach Europy i wyraźnie zniżkujących kontraktów na indeksy rynków akcji USA, WIG20 spadł o 13 pkt. (-0,33%) do 3 884,85 punktów. Po ustanowieniu dziennego maksimum nieco powyżej otwarcia (3 888,89 ) nastąpił spadek indeksu o blisko 40 punktów w ciągu ok. półgodziny. Po równie dynamicznym odbiciu połowy spadku indeks konsolidował się powyżej porannego minimum przy malejącej aktywności inwestorów. Poprawa na giełdach europejskich, oraz poprawa notowań kontaktów na indeksy amerykańskie wpłynęła lekko pozytywnie na GPW w drugiej części sesji. Kilka minut po słabym otwarciu rynków za oceanem WIG20 wyznaczył dzienne minimum na poziomie 3 846,05 pkt. (-52 pkt., -1,33%), po czym nastąpiło szybkie odbicie. Na końcowym fixingu WIG20 spadł o 29 punktów (-0,7%.) do 3 869,20 pkt. Początek dzisiejszej sesji powinien przynieś umiarkowany wzrost.

Wczorajszy spadek indeksu nie pogorszył istotnie technicznego obrazu rynku. Wskaźniki nie zareagowały wyraźnie na niezbyt dużą zmianę indeksu. Obecnie dosyć wiarygodny wydaje się być Oscylator Stochastyczny, który zbliża się do strefy wykupienia. Jednak dywergencje pomiędzy wskaźnikami wskazują na generalnie niską przydatność najpopularniejszych wskaźników w wynikającą z sekwencji zachowania rynku w ostatnich tygodniach. Zamkniecie sesji na poziomie powyżej świec z 16-18 bm oraz położenie wczorajszej świecy wyraźnie powyżej linii średnioterminowej fali wzrostowej rozpoczętej 17 sierpnia są sygnałami świadczącymi o sile trendu średnioterminowego. Ze względu na poziom indeksu również w krótkim horyzoncie rynkowi nie grożą spadki.