Korzystnie dla złotego działa natomiast perspektywa wzrostu stóp procentowych w naszym kraju: posiedzenie RPP odbędzie się jednocześnie z posiedzeniem FOMC. Decyzja, która przed polską radą, jest oczywiście o wiele mniejszego kalibru, lecz może mieć równie silny wpływ na nasz rynek. Na ostatnim posiedzeniu co prawda nie podnoszono kwestii głosowania zmiany stóp, tym razem jednak wydaje się, że wniosek może zostać poddany pod głosowanie i przejść - ostatnim przeciwnikiem podwyżek stóp wydaje się być Sławomir Skrzypek. Ci, którzy chcieliby sami przeanalizować sytuację, niech nie będą zwodzeni komunikatami "Rady Naukowej przy Prezesie NBP" - jej ogólnikowe komunikaty o tym, że stopy nie powinny iść w górę, nijak mają się do rzeczywistości ekonomicznej.

Dzisiejsze publikacje danych makroekonomicznych pchnęły EURUSD wysoko: atakowano (bez powodzenia) poziom 1,44, zamknięcie rynku na 1,4380 pozwala spodziewać się kolejnego ataku jeszcze przed posiedzeniem FOMC. Decydującymi czynnikami nie były dziś dane publikowane w Japonii ani w Eurolandzie (przypomnijmy: z Japonii nadeszły rozczarowujące dane o inflacji - spadek cen rok do roku o 0,15 - i produkcji przemysłowej, zaś z Eurolandu neutralne dla rynku dane o wzroście podaży pieniądza M3 r/r o 11,3%), a indeks nastroju uniwersytetu Michigan, którego odczyt poznaliśmy o 16:00. I był to odczyt niski: 80,9 pkt wobec prognozowanych 82 to najniższy odczyt od maja 2006 (79,1). Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że wydatki konsumpcyjne stanowią około 80% amerykańskiego PKB, to odczucia konsumentów stają się wyjątkowo istotne dla gospodarki: sprawuje się ona tak dobrze, jak się o niej myśli.

Obserwowane obecnie poziomy to nie koniec dobrych chwil złotego. Dobra passa może potrwać jeszcze kilka tygodni, a ruchy korekcyjne, które po niej nastąpią nie powinny wywindować kursów EURPLN i USDPLN wyżej niż, odpowiednio, 3,70 i 2,65.