Decyzja o cięciu zawierałaby jeszcze kilka dodatkowych informacji - po pierwsze, na dobre należałoby pogodzić się z bezprecedensową słabością dolara, po drugie - zwężenie się dysparytetu stóp procentowych między USA a Japonią (gdzie odczyty danych nieustannie poprawiają się, o czym świadczy chociażby podany w nocy wynik sprzedaży detalicznej, + 0,5% r/r) i wizja załamania koniunktury w Ameryce zmniejszy apetyt na ryzyko. Na zakończenie ciekawostka z rynku międzynarodowego - kurs EURUSD w ostatnich miesiącach mocno skorelował się z ceną ropy. Ostatnie wzrosty to jeszcze trochę za mało, aby mówić o powtórce z szoków naftowych (m.in. dlatego, że obecnie gospodarka nie jest w tak dużym stopniu uzależniona od tego surowca jak miało to miejsce w latach 70-tych), ale za około 3-6 miesięcy Amerykanie odczują wzrosty co jeszcze bardziej pogorszy sytuację ich gospodarki.
Rynek lokalny to obecnie ?terra incognita? dla inwestorów i analityków. Jedno jest pewne - fala napływu kapitałów krótko- i średnioterminowych z Londynu jeszcze nie wygasła, a to ona sprawia, że złoty uodpornił się na słabości właściwe walutom z rynków wschodzących, które w ostatnim miesiącu miały zarówno gorsze i lepsze momenty. Napływ kapitału następuje na fali oczekiwań rozbudzonych zwycięstwem Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych i zapewne potrwa do momentu, gdy pojawią się istotne problemy z realizacją programu PO dla gospodarki. Na razie wydaje się, że PSL będzie rozsądnym partnerem do koalicji dla Platformy, jednak niewielcy partnerzy koalicyjni mają zwykle rozbuchane żądania, które po kilku miesiącach odbijają się na skuteczności prowadzenia polityki gospodarczej.
Najbardziej istotne dane makroekonomiczne będą publikowane w drugiej połowie tygodnia, gdy rynek lokalny będzie w marazmie, związanym z czwartkowym świętem i przedłużonym weekendem. Z tego właśnie powodu w piątek można spodziewać się braku oporu ze strony podaży złotego - wskutek czego możliwe są dość nienaturalne ruchy na południe. Zanim jednak nadejdzie przedłużony weekend, w środę poznamy ważne dane z Eurolandu oraz z USA: o inflacji CPI w strefie euro (prognozowane 2,3% r/r), indeks nastroju konsumentów Eurolandu (prognozowane -5 pkt.), dane o tempie wzrostu PKB i deflatorze w USA (odpowiednio +3,1% i +2,1% r/r). Nie spodziewamy się jednak, żeby dane mogły istotnie pomóc dolarowi aprecjonować: obecnie wszystko w rękach FOMC, a posiedzenie kończy się właśnie w środę.
Piotr Denderski
Analityk rynków finansowych