Publikacje danych makroekonomicznych miały nikły wpływ na rynek: produkcja przemysłowa w Niemczech (wzrost o 0,3% m/m) przeszła bez echa, za to dane o wzroście produktywności i jednostkowych kosztów pracy w USA pozwoliły EURUSD trwale skorygować o 30 pipsów w dół, z 1,4730 do 1,47. Odczyt tych danych był znacznie lepszy od prognoz: produktywność wzrosła o 4,9% w skali roku (10,4% w sektorze pozarolniczym), zaś jednostkowe koszty pracy spadły o 0,2% (prognozowano wzrost o 1%). Oznacza to, że maleje presja inflacyjna, jednak poprawia się kondycja przedsiębiorstw i pracowników, co może przeciwdziałać innym czynnikom, które wywierać będą presję na obniżanie tempa wzrostu gospodarczego w Stanach (które wg pierwszych szacunków wyniosło w III kwartale 3,9%, jednak pierwsze odczyty są dla USA często rewidowane w dół w kolejnych publikacjach).
Na rynku pojawiały się komentarze do wypowiedzi Changa Siwei, chińskiego polityka, który przyczynił się do sprzedaży dolara mówiąc o konieczności dywersyfikacji chińskich rezerw bankowych. Wydaje się, że takie postępowanie nie oznacza gwałtownej wyprzedaży dolara, należy jednak uważnie śledzić dane o przepływach finansowych - zmniejszony napływ środków do USA będzie kolejnym bodźcem do deprecjacji dolara.
Jutrzejszy dzień będzie dla rynku finansowego bardzo ważny: dwie decyzje banków centralnych (ECB oraz Bank Anglii) oraz wystąpienie Bena Bernanke przed komisja senacką mogą wywołać gwałtowne ruchy (choć banki pozostawią zapewne stopy na niezmienionym poziomie - rynek wsłucha się w komentarze).