Natomiast na wzrost inflacji wpływ mają drożejące surowce, z ropą naftową na czele. Gdyby powyższe założenia miały się zrealizować to gospodarkę Stanów Zjednoczonych czekać będzie stagflacja. W podobnym tonie co szef Fed wypowiadał się wczoraj prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Cloude Trichet. Powiedział on, że ECB jest zaniepokojony sygnałami o możliwym wzroście inflacji. Dodatkowo nawiązując do zawirowań na rynkach finansowych powiedział, że mogą one przełożyć się na perspektywy wzrostu gospodarczego. Poznamy dzisiaj dane o cenach w eksporcie i imporcie USA. Gdyby ceny w imporcie (bez ropy) znacznie wzrosły to ten raport mógłby umocnić dolara, bo wzrosłoby zagrożenie przyspieszenia inflacji. Dla rynku walutowego duże znaczenie będzie miał odczyt bilansu handlu zagranicznego. Ekonomiści prognozują, że wyniesie on -58,5 mld USD. Odczyt lepszy od prognoz powinien pomóc dolarowi. Dowiemy się też jak nastroje na początku miesiąca ocenia Uniwersytet Michigan, będą to dane wstępne, więc zapewne będą jeszcze korygowane. Ekonomiści oczekują kosmetycznego spadku indeksu do poziomi 80 pkt. z 80,9 pkt. miesiąc wcześniej. Im wyższy odczyt tym lepiej dla dolara i akcji, nie oczekiwałbym jednak gwałtownych reakcji na tą publikację, chyba że będzie się diametralnie różnił od prognoz.
O godzinie 08.21 zgodnie z notowaniami na rynku międzybankowym za jedno euro trzeba było zapłacić 1,4718 dolara.
Sytuacja techniczna eurodolara: ostatnie godziny to kolejny historyczny szczyt, tym razem ustanowiony został on na poziomie 1,4737. Widoczne wzrosty są zatem po raz kolejny dowodem utrzymującej się silnej awersji do dolara, u którego podstaw leżą przede wszystkim emocje i bardzo rozchwiany rynek. Analizując wykres eurodolara pod kątem analizy technicznej widać w dalszym ciągu brak sygnałów sugerujących rozwinięcie silniejszej korekty. Jako sygnalną takich zmian wskazać można (na dzisiaj) spadek kursu poniżej 1,4655. Notowania od 22 października poruszają się w przyśpieszonym trendzie wzrostowym, więc zanegowanie takiej tendencji musi być wyraźne. Najbliższy opór zarysowany jest podobnie jak ostatnie tego rodzaju miejsca charakterystyczne przez nowy szczyt: 1,4737. Układ wskaźników intraday podpowiada, że podobnie jak wczoraj niedźwiedzie mogą mieć problemy z wyraźnym obniżeniem ceny.
RYNEK KRAJOWY
Kurs złotego umocnił się wczoraj zarówno do euro, jak i do dolara. Powody były dwa: słabnący dolar (reakcja na wypowiedź szefa Fed), oraz "jastrzębia" wypowiedź członka Rady Polityki Pieniężnej, Mariana Nogi. Stwierdził on, że w pierwszej połowie 2008 roku w Polsce niezbędne będą dwie podwyżki stóp procentowych, a w drugiej części tego samego roku minimum jedna. Stwierdził ponadto, iż silny złoty będzie ograniczał wzrost cen, jednak będzie to działanie niewystarczające. Wczoraj na warszawskim parkiecie kolejny dzień z rzędu główne indeksy traciły na wartości. W czwartek WIG 20 spadł o 1,35% w porównaniu z zamknięciem w środę i wyniósł 3.642,50 pkt, zaś WIG stracił 1,13% i wyniósł 59.276,14 pkt. Obroty na rynku akcji sięgnęły 1,6 mld zł. Ministerstwo Skarbu Państwa podało wczoraj, że wycena Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie wzrosła trzykrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat, do nie mniej niż 1,8 mld zł, co według Ministerstwa Skarbu potwierdza trafność decyzji MSP o nie dokonywaniu prywatyzacji giełdy na przełomie 2005/2006 roku. MSP podało, że nie zamierza obecnie podejmować decyzji w sprawie zmian właścicielskich giełdy. Aktualnie Skarb Państwa ma 98,80% udziału w kapitale zakładowym GPW, a pozostałe 1,20% akcji należy do banków, domów maklerskich oraz emitentów papierów wartościowych.