Jedynie chwilowo, po otwarciu rynków akcji w USA szczególnie silny spadek wyróżniał GPW spośród innych giełd europejskich. Wobec aktualnej sytuacji na najważniejszych rynkach światowych i presji spadających cen akcji za oceanem trudno jest prognozować koniunkturę na naszym rynku. Skala spadku od 29 października, kiedy to indeks WIG20 wyznaczył historyczne maksimum jest bardzo duża (WIG20 spadł intraday o prawie 400 punktów) i przemawia za chociażby krótkoterminowym odbiciem w górę, jednak z drugiej strony tak duży i dynamiczny spadek wskazuje na wyjątkowość sytuacji w jakiej obecnie znalazła się GPW. Pomimo, że od długiego czasu koniunktura na GPW jest kształtowana przez lokalnych inwestorów finansowych i zarówno wzrosty jak i spadki nie wiążą się z alokacją kapitałów globalnych inwestorów zagranicznych, a są jedynie odwzorowaniem zachowań innych rynków, obecnie decydującym czynnikiem na naszym rynku jest zachowanie rynków zagranicznych. Tak, więc przewidywalność naszego rynku oparta na jego analizie i analizie czynników lokalnych jest niestety bardzo ograniczona. Początek sesji był pozytywny, przez pierwsze półtorej godziny rynek utrzymywał się na plusie (WIG20 +0,7%) przy wyraźnej niskiej aktywności inwestorów. Przełamanie poziomu czwartkowego zamknięcia rozpoczęło silny trend spadkowy, który był efektem trwałej, bardzo silnej podaży akcji. Po otwarciu rynków akcji w USA WIG20 ustanowił dzienne minimum na poziomie 3 545,56 pkr. (-132 pkt. -3,6%). Na końcowym fixingu WIG20 spadł o 71 punktów (-1,9%), obroty na rynku były najwyższe od 9 października. Początek sesji będzie negatywny.
Kolejny silny spadek indeksu pogorszył średnioterminowy obraz rynku oraz pogłębił jego wyprzedanie z punktu widzenia krótkoterminowego. Obecnie indeks znalazł się strefie silnych wsparć. Po piątkowej sesji zostało zniesione już blisko 50% (w cenach zamknięcia) wzrostu od dołka 17 sierpnia do szczytu 29 października, a intraday wyraźnie więcej. Długi dolny cień piątkowej świecy oraz najwyższe od 9 października obroty wraz wyprzedaniem wskaźników szybkich stanowią okoliczności, w których może nastąpić zakończenie obecnej fali spadkowej, można je jednak uznać za warunki konieczne, ale nie wystarczające do zwrotu rynku.