Dekoniunktura na rynkach akcji przyczyniła się do umocnienia się dolara, w czym pomogła także mniejsza płynność rynku w poniedziałek za sprawą obchodzonego przez Amerykanów Dnia Weterana. Część inwestorów zaczęła się także obawiać ryzyka pojawienia się dłuższego okresu dekoniunktury. Nie ma przecież dnia w którym nie pojawiłyby się informacje o kolejnych stratach czołowych amerykańskich banków będących wynikiem ich nietrafionych inwestycji w rynek subprime. W piątek rynek obiegła plotka, iż problemy może mieć też jeden z największych brytyjskich banków Barclays, a w poniedziałek podobne informacje pojawiły się na temat HSBC. Mimo, że nie zostały one potwierdzone, to jednak zasiały ziarno niepewności. Zwłaszcza, że część banków może ujawnić pełne straty z inwestycji dopiero za kilka miesięcy. To zwiększyło oczekiwania, co do możliwej obniżki stóp procentowych przez Bank Anglii i w efekcie brytyjski funt okazał się jedną z najbardziej poszkodowanych walut w ostatnich dniach. Notowania GBP/USD spadły z 2,1161 w piątek do 2,0520 dzisiaj rano, czyli o ponad 6 figur! Nie zapominajmy też, że spora część inwestorów zalicza funta do grona walut carry-trade, a to za sprawą wyższego poziomu stóp procentowych w Wielkiej Brytani, niż w USA. W efekcie wzrost globalnego ryzyka za sprawą zamieszania na giełdach automatycznie rzutuje na notowania tej waluty. W najbliższych dniach może ona jednak odrobić część strat, co już miało miejsce w ostatnich godzinach (notowania GBP/USD wzrosły w okolice 2,07). To wynik opublikowanych dzisiaj o godz. 10:30 danych o inflacji konsumenckiej na Wyspach, które nieco oddaliły prawdopodobieństwo cięcia stóp procentowych - wskaźnik CPI wyniósł w październiku 2,1 proc. r/r i ponownie znalazł się powyżej celu banku centralnego na poziomie 2,0 proc. r/r. Za obniżkami przemawia jednak sytuacja na rynku nieruchomości - indeks cenowy instytutu RICS spadł w minionym miesiącu do najniższego poziomu od 2005 r. Powoli pogarsza się także sytuacja w strefie euro, chociaż ta gospodarka wydaje się być obecnie najmocniejsza. Jednak indeks nastrojów wśród niemieckich analityków (ZEW), spadł w listopadzie do "minus" 32,5 pkt. z "minus" 18,1 pkt. Za główny powód uznano ryzyko nasilenia się kryzysu na rynkach finansowych, a także wpływ wysokich cen energii na perspektywy inflacyjne. Niższa była także wrześniowa dynamika produkcji przemysłowej w krajach "dwunastki".
Wróćmy jednak do sytuacji na naszym krajowym rynku. Wczoraj Główny Urząd Statystyczny podał dane na temat dynamiki wynagrodzeń w III kwartale. Wysoka dynamika na poziomie 9,7 proc. r/r sprawiła, że po raz kolejny wzrosły szanse na podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Na temat konieczności dokonania jeszcze kilku posunięć w tym cyklu mówili wcześniej niektórzy członkowie Rady Polityki Pieniężnej. W efekcie inwestorzy w pełni uwzględnili możliwą podwyżkę w listopadzie o 25 p.b. Zaskoczyć mógłby zatem jedynie ruch o 50 p.b., który obecnie nie wydaje się zbyt prawdopodobny, ale nie jest niemożliwy. Spekulacje w tym kierunku mogłyby się pojawić, gdyby jutrzejszy odczyt danych o październikowej inflacji konsumenckiej przewyższył i tak już wysokie prognozy resortu finansów na poziomie 3,0 proc. r/r. I wydaje się, że tylko taki obrót spraw mógłby przyczynić się do kontynuacji umocnienia złotego obserwowanego we wrześniu i październiku. W przeciwnym razie inwestorzy zaczną pomału dyskontować fakt, iż 2008 r. przyniesie spowolnienie światowej gospodarki i tym samym dalszy wzrost globalnego ryzyka. Dodatkowo spadają szanse na przyjęcie wspólnej waluty przed 2012 r., mimo, że zdaniem wiceminister finansów deficyt sektora publicznego spadnie w tym roku poniżej 3,0 proc. PKB i unikniemy tym samym procedury nadmiernego deficytu. Gaśnie także początkowy optymizm związany z perspektywą powołania nowego rządu PO-PSL. Na potrzeby współkoalicjanta Platforma "zmiękczyła" swój liberalny program, a poprawek w przyszłorocznym budżecie nie da się dokonać z prozaicznego powodu - braku czasu. Inwestorzy zaczynają zdawać sobie też sprawę, że nowemu rządowi przyjdzie działać w trudniejszych warunkach niż obecnie. Będzie to mieć związek z sytuacją na rynkach światowych i nieznacznym spowolnieniem wzrostu gospodarczego w kraju.
Tym samym, jeżeli przyznamy, że obserwowane na przestrzeni ostatnich tygodni umocnienie się naszej waluty było nadmierne na tle zachowania się regionu i wynikało m.in. z dużej premii powyborczej, to obecnie musimy znaleźć bardzo wyraźne impulsy, które powstrzymałyby inwestorów przed realizacją zysków. Potencjalne impulsy będą napływać także z rynków światowych. Inwestorzy najprawdopodobniej będą kontynuować proces wycofywania się z rynków wschodzących za sprawą rosnącego globalnego ryzyka. To będzie rzutować na pozycję amerykańskiego dolara, gdyż jego pole do dalszego osłabienia się względem głównych walut może być nieco ograniczone. Na ryzyko osłabienia się złotego w najbliższych dniach wskazuje też analiza techniczna. Sygnały kupna padły na dziennych wykresach EUR/PLN, CHF/PLN i USD/PLN. Zasięg wzrostu dla euro można wyznaczyć na 3,68-3,69 zł. Silnymi wsparciami i okolicami do kupna są okolice 3,6350-3,64 zł.
Sporządził:
Marek Rogalski