Czynnik wzrostu apetytu na ryzyko zepchnął w środę na drugi plan posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, która zgodnie z oczekiwaniami podniosła stopy o 25 punktów bazowych do 5 proc. (stopa referencyjna), a po posiedzeniu opublikowała "jastrzębi", sugerując dalsze podwyżki stóp procentowych, komunikat.
Wczorajszy dzień stanowi zwrot dla złotego. Wychodząc z założenia, że zmiana nastawienia do ryzyka wzięła się z wtorkowego odwrotu S&P500 z poziomu sierpniowego dołka (środowa sesja na Wall Street ten odwrót tylko potwierdziła), co następnie zostało podlane sosem oczekiwań na grudniową obniżkę stóp procentowych przez Fed, to do wspomnianego posiedzenia rynkom akcji nic nie powinno grozić. Tym samym pojawia się szansa na to, że do 11 grudnia będzie utrzymywał się korzystny dla umocnienia złotego klimat.
Data 11 grudnia w rozważaniach odnośnie sytuacji złotego (dotyczy to wszystkich rynków finansowych) nie jest przypadkowa. Co więcej jest kluczowa. Szeroko oczekiwana jest wówczas obniżka stóp o 25 punktów bazowych. Tymczasem lektura protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC, wypowiedzi szefa Fed Bena Bernanke w Kongresie, czy też wypowiedzi niektórych szefów regionalnych oddziałów Fed sugerują raczej brak zmian w poziomie stóp. Gdyby tak się faktycznie stało, to 11 grudnia może okazać się przełomowy na rynkach finansowych.
O godzinie 11:30 kurs USD/PLN testował poziom 2,4688 zł, EUR/PLN 3,6435 zł, a CHF/PLN 2,2088 zł. Oznacza to odpowiednio osłabienie polskiej waluty o 1,9 gr, 0,6 gr i 0,4 gr w stosunku do poziomów ze środy, gdy zyskała ona odpowiednio 2,2 gr, 2,9 gr i 3 gr.
Obserwowane osłabienie złotego nie zmienia układu sił na wykresach. Od wczoraj najbardziej prawdopodobny scenariusz dla polskich par na najbliższe dni zakłada ich spadek. W przypadku EUR/PLN poziom docelowy wyznaczają październikowe minima (3,6042 zł). Podobnie w przypadku CHF/PLN, chociaż prawdopodobieństwo jego osiągnięcia jest znacznie mniejsze niż w przypadku tej pierwszej pary. Trudno natomiast wyznaczyć potencjalny cel dla USD/PLN.