Przynajmniej teoretycznie. W praktyce te "figury" nie muszą mieć dużego wpływu na kształtowanie się kursu złotego. To bowiem musiałoby się wiązać z elementem dużego zaskoczenia rynku, a to jest mimo wszystko wątpliwe.
Listopadowy wzrost inflacji CPI w Polsce do poziomu 3,6 proc., czyli powyżej akceptowalnego przez Radę poziomu 2,5 proc. +/-1 proc., w połączeniu z 12 proc. dynamiką wynagrodzeń i prawdopodobną wysoką dynamiką sprzedaży detalicznej (prognoza: 18,5 proc.; dane zostaną opublikowane w piątek), mogą uzasadniać podwyżkę stóp procentowych już na obecnym posiedzeniu. Utrzymująca się jednak tradycja niezmieniania stóp w grudniu, w zestawieniu z przewagą "gołębi" w obecnej Radzie, zmniejsza szanse na taki krok. Rada nie powinna również zdecydować się na podwyżkę dziś, z uwagi na chęć zachowania pewnej przejrzystość w komunikacji pomiędzy nią a rynkiem, dzięki której działania RPP stają się przewidywalne.
Brak podwyżki stóp w dniu dzisiejszym, co obecnie zakłada większość rynku, nie powinna wywołać silnych reakcji złotego. Taka reakcja będzie natomiast miała miejsce jeżeli Rada zaskoczyła swą decyzją. Wówczas należy oczekiwać zdecydowanego umocnienia polskiej waluty. W takiej sytuacji równie mocno reagować będzie też rynek długu i akcji.
Emocjonalnych reakcji nie należy natomiast oczekiwać w przypadku danych o inflacji PPI i produkcji. I to nie tylko dlatego, że oba raporty musiałyby się mocno różnić od prognoz, żeby wzbudzić większe emocje, ale dlatego, że historycznie dane te emocji takich nie prowokują.
W oczekiwaniu na impulsy z kraju, złoty w środę kieruje się czynnikami globalnymi, nieznacznie osłabiając się do koszyka walut w ślad za pogorszeniem klimatu inwestycyjnego na świecie i skorelowanym z tym wzrostem awersji do ryzyka.