Jednym z wydarzeń wczorajszego dnia była publikacja danych o dynamice polskiej produkcji przemysłowej oraz dynamice cen produkcji sprzedanej. W obu wypadkach opublikowana wartość była odmienna od oczekiwań analityków. Mimo to, w obu wypadkach komentujący dane analitycy bagatelizują różnicę. Produkcja przemysłowa w Polsce w lutym spadła o 14,3 proc., choć obawiano się spadku o ok. 17 proc. Wszyscy podkreślają, że faktycznie dane okazały się nieco lepsze od prognoz, ale i opublikowane 14 proc. spadku to także znaczna wielkość.

Potwierdza ona, że polska gospodarka poddała się kryzysowi. Faktycznie, dane są słabsze, ale mimo wszystko lepsze od prognoz, co może być przyczynkiem do wniosku, że rynek był zbyt pesymistycznie nastawiony do przyszłości. Swoje będzie także "robił" słabszy złoty, a więc być może oczekiwany dramat skurczenia się PKB w I kwartale bieżącego roku nie nadejdzie, choć spowolnienia nie unikniemy. Ceny produkcji sprzedanej wzrosły mocniej od prognoz. Oczekiwano wzrostu w tempie zbliżonym do 3,5 proc., a tymczasem ceny wzrosły o 5,4 proc. Ta różnica tłumaczona jest wzrostem cen energii i zdaniem analityków nie powinna mieć wpływu na oczekiwania inflacyjne.

Tym bardziej że popyt na produkcję jest mniejszy, a więc nie ma miejsca na wyraźne podwyżki cen produkcji. W sumie dane odbierane są jako potwierdzające wcześniejsze prognozy, choć faktycznie od tych prognoz nieco się różnią. Panuje także zgoda co do tego, że opublikowane wczoraj dane nie wpłyną na wynik najbliższego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Zdaniem większości ekonomistów rada zdecyduje o obniżeniu stóp procentowych o 25 pkt bazowych. Ma to wspierać gospodarkę przed zupełnym wyhamowaniem, czy nawet zakończeniem roku spadkiem PKB.

Na wczorajszej sesji ważny także był aspekt techniczny. Przecena sprowadziła ceny pod poziom dołka z 12 lutego. Dla części graczy może to być sygnał możliwości pogłębienia spadku, a więc także powrotu do krótkich pozycji. Moim zdaniem takie działanie może okazać się przedwczesne. Myślę, że porażka byków na poziomie 1400 pkt będzie bardziej znacząca. Dopiero w takiej sytuacji będzie można powrócić do krótkich pozycji. Tak mówi technika, choć mam wątpliwości, czy w ogóle dojdzie do testu poziomu minimum bessy w najbliższym czasie. Zbyt wiele czynników sprzyja bykom.