Wczorajsza sesja potwierdziła istotność poziomu 1400 pkt, a podważyła wartość prognostyczną poziomu dołka na 1461 pkt. To właśnie ten dołek był pokonany w środę, co część graczy mogła uznać za sygnał słabości rynku, a więc również powrotu do krótkich pozycji zgodnie z opinią, że nadal mamy do czynienia z bessą.
Wczorajsze notowania potwierdziły obawy, że sam dołek na 1461 pkt może nie wystarczyć. Jest on bowiem położony zbyt blisko szczytu w stosunku do skali wcześniejszego wzrostu, a więc spadek cen, który sprowadził wykres poniżej dołka, był zbyt mały, by uznać, że rynek jest wystarczająco słaby.
Rynek musiał być wystarczająco słaby, bo mówimy o ponownym wejściu na pozycję, a więc ponownym narażeniu własnego kapitału na ryzyko. By się ponownie zaangażować, należy wybrać moment możliwie najbardziej bezpieczny (o ile w takich kalkulacjach można mówić o bezpieczeństwie), a przynajmniej taki, który przekonuje, że jedna ze stron rynku ma przewagę.
Zejście pod 1461 pkt. takiego przekonania nie dawało. Pod tym względem lepiej się prezentuje poziom 1400 pkt. Pokonanie przez ceny tej strefy może już być uznane za przejęcie władzy nad rynkiem przez podaż.
Problem polega na tym, że nawet zejście pod 1400 pkt nie musi wcale oznaczać testu dołka bessy. Rynek w ostatnim czasie zachowuje się inaczej niż w poprzednich korektach, a i informacje napływające do inwestorów nie są już tak jednoznacznie negatywne.