Plan Geithnera spodobał się rynkom

Entuzjazm, z jakim rynki przyjęły plan Geithnera, wskazuje na wagę właściwego zaprojektowania pakietu pomocy dla sektora finansowego

Publikacja: 26.03.2009 00:40

Plan Geithnera spodobał się rynkom

Foto: ROL, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

Od początku kryzysu finansowego ścierały się dwie koncepcje planu ratunkowego. Jedna z nich koncentrowała się na ratowaniu instytucji finansowych przed upadkiem, druga na rozwiązaniu problemu toksycznych aktywów. Używając języka medycznego, pierwsze rozwiązanie miało leczyć objawy, drugie - wyeliminować przyczyny choroby.

[srodtytul]Gra o czas[/srodtytul]

Początkowo wydawało się, że zastosowane będzie pierwsze rozwiązanie. Przejęcie zagrożonych kredytów hipotecznych subprime przez rząd i ustabilizowanie strumienia dochodów generowanych przez ten segment za pośrednictwem systemu dopłat budżetowych pozwoliłoby wyeliminować negatywny wpływ tych kredytów na rynki finansowe. W rezultacie rozbudowane obligacje strukturyzowane, w skład których wchodziły portfele kredytów hipotecznych, nie straciłyby wartości i nie spowodowały krachu finansowego wielu funduszy inwestujących w tego typu instrumenty.

Zatem przecięty zostałby u podstawy łańcuch, który spowodował ostatecznie obecny kryzys na rynkach finansowych. Zastosowanie pierwszego rozwiązania było skuteczne pod warunkiem podjęcia szybkich i zdecydowanych działań. Należało pogodzić się z poniesieniem przez budżet państwa kosztów nietrafionych kredytów hipotecznych oraz szybko zbudować mechanizm administracyjny, pozwalający wyodrębnić portfel toksycznych kredytów hipotecznych.

Pierwszy warunek wymagał z jednej strony intensywnych negocjacji politycznych, pozwalających na szybkie uchwalenie planu ratunkowego, z drugiej - ustalenia właściwej wartości pakietu pomocowego, tak by był wystarczający do opanowania sytuacji. Trudne było również właściwe zaprojektowanie mechanizmu przejęcia toksycznych aktywów, na przykład należało ustalić właściwą cenę, po jakiej zostaną wykupione te aktywa. Przeciągające się polityczne negocjacje spowodowały, że ostatecznie uchwalony plan Paulsona okazał się spóźniony.

Szybkie rozprzestrzenianie się kryzysu finansowego spowodowało spadek cen aktywów pośrednio związanych z kredytami hipotecznymi i zagrożenie bankructwem instytucji zajmujących się finansowaniem takich aktywów. W rezultacie ilość aktywów klasyfikowanych jako toksyczne rosła w olbrzymim tempie. Nie pozostało to bez wpływu na konstrukcję planu. Definicja aktywów toksycznych okazała się bardzo szeroka, co wywołało, nie bez racji, zarzuty braku właściwej ustawodawczej kontroli nad mechanizmem wydawania środków.

O niepowodzeniu pierwotnej wersji planu Paulsona zadecydowało tempo, z jakim rozprzestrzeniał się kryzys. Okazało się, że w kryzysie finansowym, jak przy pożarze lasu, opóźnienie akcji ratunkowej powoduje kaskadowe narastanie strat i wymaga zaangażowania coraz większych środków. W momencie gdy plan Paulsona był gotowy, skala strat instytucji finansowych była tak duża, że nie były one w stanie ich skompensować za pomocą możliwych do pozyskania środków na rynkach kapitałowych. Zamiast wykupu toksycznych aktywów środki z planu zostały wykorzystane do dokapitalizowania wybranych instytucji finansowych.

[srodtytul]Zamiast bad banku[/srodtytul]

Toksyczne aktywa pozostały jednak w bilansach instytucji finansowych. Implozja rynków finansowych musiała prowadzić do dalszego spadku cen instrumentów finansowych. Mechanizm wyceny mark-to market w warunkach zmniejszającej się płynności rynków finansowych nie daje podstaw do wiarygodnej wyceny instrumentów finansowych i tym samym właściwej oceny ryzyka. Mechanizm powstawania strat nie został zahamowany, a to z kolei musiało spowodować podważenie wzajemnego zaufania między instytucjami finansowymi. W rezultacie nawet bezprecedensowe zwiększenie płynności sektora finansowego przez amerykańskie władze monetarne nie spowodowało odrodzenia operacji finansowych rynków kapitałowego i komercyjnych instrumentów dłużnych.

Problem toksycznych aktywów musiał powrócić. Początkowo zaczęto rozważać powołanie specjalnego banku, który by je przejął. Ostatecznie odrzucono koncepcję bad banku (złego banku) i zdecydowano się na dość skomplikowane, ale interesujące rozwiązanie. Zostaną powołane fundusze inwestycyjne, które dokonają zakupu toksycznych aktywów na kwotę rzędu 1 biliona dolarów.

Fundusze mają być zarządzane przez prywatnych menedżerów, którzy zobowiązani są wnieść swój wkład do kapitału założycielskiego funduszy (około 30 miliardów dolarów). Reszta kapitału zostanie uzupełniona ze środków pozostałych z planu Paulsona (około 150 miliardów dolarów). Niezbędne środki do sfinansowania zakupu toksycznych aktywów zostaną podstawione w postaci długoterminowej pożyczki dostarczonej z pieniędzy systemu ochrony depozytów (około 800 miliardów dolarów).

[srodtytul]Z udziałemprywatnego kapitału[/srodtytul]

Program ma funkcjonować w następujący sposób. Prywatni menedżerowie funduszy kupią aktywa toksyczne po odpowiednio niskiej cenie. Są zainteresowani wynegocjowaniem niskich cen, ponieważ muszą uzyskać zyski z zainwestowanych przez siebie kapitałów. Dodatkowo niska płynność rynków finansowych musiała spowodować niższą wycenę instrumentów finansowych od faktycznej długoterminowej ich wartości.

Przejęcie ponad jednego miliarda toksycznych aktywów zmniejszy również ich podaż na rynku i tym samym da impuls do wzrostu ich cen. Zatem plan Geithnera wygeneruje minimalną cenę toksycznych aktywów i równocześnie powinien dać impuls do wzrostu tych cen. Stabilne źródła finansowania zakupu toksycznych aktywów powinny pozwolić na odpowiednie rozłożenie procesu w czasie. Fundusze zaczną powoli redukować swoje zaangażowanie w toksyczne aktywa, jednak dopiero wtedy, gdy ich cena ustabilizuje się na odpowiednio wysokim poziomie odzwierciedlającym właściwą wycenę. Możliwe jest także utrzymanie części aktywów aż do terminu zapadalności.

Plan Geithnera nie powoduje też znacznego i natychmiastowego obciążenia fiskalnego. Pomijając pieniądze z resztek planu Paulsona, główny zastrzyk finansowy pochodzi z pożyczki, która ma dużą szansę na spłatę. Ewentualne straty na poszczególnych instrumentach, o ile pojawią się, wymagają wydatków budżetowych dopiero w przyszłości. Plan Geithnera łączy państwowe pieniądze z prywatną przedsiębiorczością, a to niewątpliwie podoba się rynkom finansowym.

Komentarze
Na co czeka RPP?
Komentarze
Gołębnik pozostaje otwarty
Komentarze
Kwiecień w obligacjach
Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu