Ob­rót prze­kra­cza­ją­cy 1,5 mld zło­tych nie zda­rza się co­dzien­nie. Ostat­ni­mi cza­sy czę­ściej, ale nie na­le­ży się do te­go przy­zwy­cza­jać, bo ra­czej nie utrzy­ma się to na dłu­żej. Tym bar­dziej cie­szy, gdy na ryn­ku jest tak cie­ka­wie.

Co do prze­bie­gu se­sji to chy­ba każ­dy mo­że być za­do­wo­lo­ny. Po­czą­tek był spad­ko­wy, co moż­na by­ło uznać za re­ak­cję na mar­ną se­sję w USA, ja­ka mia­ła miej­sce dzień wcze­śniej. Po­cząt­ko­wy spa­dek zo­stał po­głę­bio­ny, ale z chwi­lą roz­po­czę­cia no­to­wań na ryn­ku ak­cji sy­tu­acja za­czę­ła się po­pra­wiać. W koń ­cu po­ja­wi­ły się plu­sy, a ce­ny kon­trak­tów wy­szły na czwart­ko­we mak­si­mum. Tym sa­mym ruch wzro­sto­wy zo­stał po­now­nie po­twier­dzo­ny. Zwyż­ka trwa­ła jesz­cze ja­kiś czas i za­koń­czy­ła przed go­dzi­ną 11. Ry­nek skon­so­li­do­wał się. Na po­cząt­ku ko­rek­ta nie by­ła zbyt głę­bo­ka. Po­pyt na­wet pró­bo­wał po­now­nie za­ata­ko­wać, ale nie za­kończy­ło się to suk­ce­sem. Nie po­mo­gły lep­sze od pro­gnoz da­ne do­ty­czą­ce sy­tu­acji na ra­chun­ku bie­żą­cym ani póź­niej­sza in­for­ma­cja o li­nii kre­dy­to­wej, ja­ką Pol­ska ma za­miar uru­cho­mić w MFW (po­mo­gło zło­te­mu). Końców­ka se­sji na­le­ża­ła do niedź­wie­dzi. No­to­wa­nia za­mknę­ły się na nie­wiel­kich mi­nu­sach.W dru­giej czę­ści se­sji prze­wa­żył pe­sy­mizm zwią­za­ny z gor­szy­mi od ocze­ki­wań da­ny­mi w USA. Moż­na uznać, że to był im­puls dla po­da­ży. Swo­ją dro­gą trze­cia se­sja spo­re­go wzro­stu cen mu­sia­ła su­ge­ro­wać, że po­wo­li zbli­ża się uspo­ko­je­nie. Dru­gą część wczo­raj­szej se­sji moż­na uznać za po­czą­tek ta­ko­we­go uspo­ko­je­nia. Co do sa­mych da­nych, to fak­tycz­nie nie­wie­le w nich po­cie­sze­nia. Sprze­daż de­ta­licz­na oka­za­ła się słab­sza od pro­gnoz, a to był je­den z czyn­ni­ków, któ­ry pod­trzy­my­wał na­dzie­ję czę­ści ana­li­ty­ków na to, że go­spo­dar­ka ame­ry­kań­ska naj­gor­sze ma już za so­bą. To wła­śnie wcze­śniej­sze sy­gna­ły mó­wi­ły o moż­li­wej po­pra­wie kon­sump­cji. Jak wi­dać, za wcze­śnie na ra­dość, choć na­tu­ral­nie opty­mi­ści ma­ją w za­pa­sie kil­ka in­nych ar­gu­men­tów.

Fakt, że wczo­raj za­no­to­wa­li­śmy no­we mak­si­mum wzro­stu, spra­wia, że na ra­zie nie ma sen­su po­szu­ki­wać mniej pew­nych sy­gna­łów za­koń­cze­nia zwyż­ki. Pó­ki wspar­cia trzy­ma­ją się, na­le­ży się li­czyć z kon­ty­nu­acją ru­chu w kie­run­ku pół­noc­nym. Pierw­szym wspar­ciem jest obec­nie do­łek ze śro­dy sprzed ty­go­dnia (1624).