Ceny ropy wzrosły we wtorek, chwilowo osiągając najwyższy od 6 miesięcy poziom powyżej 60 dolarów za baryłkę, ponieważ zamieszki w Nigerii i pożar w jednej z amerykańskich rafinerii na nowo rozbudziły obawy o fundamenty rynku ropy po kilku tygodniach zwyżek napędzanych przez wzrosty na giełdach.
O godzinie 11.48 baryłkę ropy Brent notowanej w Londynie wyceniano na 58,98 dolara, o 0,87 procent więcej niż na zamknięciu handlu w poniedziałek, a ropa notowana w Nowym Jorku była warta 59,78 dolara za baryłkę, o 1,27 procent więcej niż dzień wcześniej.
- To kombinacja czynników, z którymi już wcześniej mieliśmy do czynienia, i obaw o podaż, które zwiększają premię za ryzyko na rynku" - powiedział Oliver Jakob z Petromatrix.
- W ostatnich tygodniach ceny ropy poruszały się w ślad za rynkami akcji, a inwestorzy nie zwracali uwagi na fundamenty rynku. Wczoraj do zwyżki cen przyczyniły się także zakłócenia dostaw z powodu pożaru w rafinerii Sunoco (...) i obawy o sytuację w Nigerii - dodał.
W poniedziałek główna grupa nigeryjskich bojowników podała, że zablokuje kluczowe szlaki wodne w delcie Nigru, by ograniczyć eksport ropy, po tym jak wojskowi zaatakowali jej obozy.