To był tydzień porażki niedźwiedzi. Nie zmienia tego końcówka piątkowej sesji. Popyt w najgorszym dla siebie momencie osiągnął przewagę. Czy coś z tego będzie? Nie wiadomo, w końcu tydzień wcześniej mieliśmy tydzień porażki popytu, a skutki są jakie są - nadal przebywamy w konsolidacji, która jest już kreślona niemal miesiąc. Jedno wydaje się pewne - takie "porażki" o niczym nie świadczą poza tym, że żadna ze stron nie miała ochoty na poważniejszy ruch cen. Pocieszeniem może być jedynie to, że każda konsolidacja się kiedyś kończy.
Początek tygodnia należał bezapelacyjnie do podaży. Ceny zjechały w okolice wsparcia i wyglądało na to, że dojdzie przynajmniej do jego poważniejszego testu. Wprawdzie już w poprzedni piątek wsparcie było testowane, ale nie był to ruch znaczący. Teraz miało być inaczej. Było, choć połowicznie. Owszem, i w poniedziałek, a w szczególności we wtorek doszło do testu wsparcia, co wiązało się z pojawieniem się sygnału opuszczenia konsolidacji lub, jak kto woli, wybiciem z formacji szczytowej.
Taka sytuacja powinna zdynamizować spadek cen przez pojawienie się podaży, która tymi sygnałami się kierowała. Zamiast tego podaż zgasła, tak jak tydzień wcześniej zgasł popyt w próbie testu poziomu oporu. Późniejsze dni to już bardziej (środa) lub mniej (czwartek) wyraźna przewaga popytu.Wczorajsze dane nie okazały się pomocne w określeniu kierunku zmian na rynku. Pokładane nadzieje w ważne publikacje nie spełniły się. Dynamika PKB w Polsce okazała się nieco słabsza od prognoz, ale i tak należy uznać za sukces, że jest ona dodatnia. Prawdę mówiąc, nie należy być rozczarowanym. Jeszcze parę tygodni temu w ogóle wzrost PKB byłby uznawany za dobre dane. Później oczekiwania wzrosły. Jak widać, nieco na wyrost.
Wczoraj opublikowano także dynamikę PKB w USA. Jak należało przypuszczać, dane wstępne opublikowane miesiąc temu zostały zrewidowane pozytywnie. Dynamika spadku PKB w I kwartale okazała się mniejsza od pierwotnych szacunków. Inna sprawa, że rynek oczekiwał nieco większej poprawy. Może za miesiąc, gdy poznamy ostateczną wartość dynamiki. Rozczarowaniem za to z pewnością była wartość wskaźnika ISM Chicago. Tu odpowiedzialnością za taki stan rzeczy obarcza się przemysł samochodowy. Najmocniej spadły subindeksy zatrudnienia i nowych, i realizowanych zamówień.