Jeden z polskich serwisów podał informację, że za spadkiem cen stoi m.in. kiepski nastrój, jaki podobno wywołało wystąpienie Bena Bernanke. Przyznam, że miałem wątpliwości, co do tego, czy mówimy o tym samym wystąpieniu. Wczorajsze słowa szefa Fed nie odbiegały znacznie od tego, co było mówione do tej pory. Można odnieść wrażenie, że to odbiór tych słów się zmienił. Mowa była bowiem o sygnałach ostrożnie optymistycznych, ale także o tym, że na prawdziwą poprawę trzeba będzie jeszcze poczekać, że nawet jeśli gospodarka amerykańska ruszy, to i tak przez jakiś czas będzie obserwowane pogarszanie się sytuacji na rynku pracy. Pytanie, czy to są jakieś nowości? Kto niby oczekiwał, że gdy tylko pojawią się wskazania poprawy, to zacznie się także wzrost zatrudnienia? Kto oczekiwał nagłej poprawy i błyskawicznego powrotu do stanu sprzed dwóch lat?

Ben Bernanke mówi to samo, co mówił dwa miesiące temu. Różnica jest taka, że dwa miesiące temu brakowało pewnych danych makro, a te które były znane ledwie wstępnie sygnalizowały możliwość wyhamowania tendencji recesyjnych. W takiej sytuacji słowa Bernanke były odbierane jako odważne, a niektórzy nawet uznawali, że szef Fed sztucznie pompuje optymizm. Teraz, gdy znane są już bardziej optymistyczne odczyty, te same słowa wypadają blado. Mechanizm jest prosty – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz, gdy mamy faktycznie do czynienia z wyhamowaniem procesów recesyjnych chciałoby się, by gospodarka wskoczyła na szybsze tory. W tych okolicznościach nadal ostrożne wypowiedzi Big Bena wypadają mało atrakcyjnie, a nawet, jak wczoraj zasugerowano są pesymistyczne.

To co powinno skupić uwagę słuchaczy to wspomnienie o polityce fiskalnej i hasło przygotowań do procesu równoważenia budżetu. Dla części odbiorców rozbudowanie tej części wystąpienia było zaskakujące. Dla polskiego inwestora to norma, że włodarze polityki pieniężnej utyskują na rząd i politykę budżetową, a rząd utyskuje na władzę monetarną. Nawet dziś szef NBP, Sławomir Skrzypek, podkreślił, że polityka pieniężna jest uzależniona od polityki fiskalnej. W Stanach przyjęło się, że każda ze stron wypowiada się temat dotyczący swojego podwórka. Zatem wypowiedzi szefów poszczególnych banków regionalnych ograniczają się zwykle do aspektów dotyczących polityki pieniężnej pozostawiając ocenę budżetu Kongresowi. Wczorajsza spora wycieczka Ben Bernanke na nie swoje terytorium była pewnym ewenementem.