Jako że wczorajsze notowania w Stanach zakończyły się zwyżką cen, a dzisiejsze notowania w Japonii także zakończyły się zwyżką cen można swobodnie przyjąć, że nasze notowania zaczną się zwyżką cen. Rozumowanie to wydaje się proste. Posiadacze długich pozycji mogą liczyć na kilka punktów na start, ale ten start nie będzie jakoś szczególnie zachwycający, bo zapewne zaczniemy notowania w zakresie wczorajszych zmian cen. Tym samym początek dnia nie będzie przełomowym momentem i pewnie w kolejnych godzinach takiego momentu nie należy się spodziewać. Wszyscy z wypiekami na twarzy będziemy oczekiwać, co przyniesie raport.

Osobiście uważam, że znaczenie tego raportu z punktu widzenia inwestora giełdowego jest przeceniane, ale nie sposób ignorować faktu, że wiele osób się nim emocjonuje, co sprawia, że w sytuacji gdy dane odbiegają od prognoz, rynki znacznie się wahają. Inna sprawa, że to wahanie nie trwa zbyt długo, bo szybko do głosu dochodzi trend. Niemniej choćby ze względu na ryzyko wspomnianych wahań, warto się tym danym przyglądać. Inną motywacją może być obserwacja zachowania rynku w kontekście danych, a tym samym próba oceny siły każdej ze stron. Czy rynek mocno spada po słabszych danych, czy też spadek jest niewielki? Czy lepsze dane generują trwały wzrost cen, czy też ten szybko gaśnie. To może być pomocne w ocenie kontynuacji trwającej aktualnie tendencji.

Jak już jesteśmy przy tendencjach, to warto wspomnieć o tym, co aktualnie dzieje się na rynku długu w Stanach. Wszyscy wiemy, że od paru miesięcy mamy tam spory spadek cen, a więc równocześnie wzrost rentowności papierów dłużnych. Jest to widoczne zwłaszcza na długim końcu krzywej rentowności. Zakupy papierów dokonywane przez Fed nie wpływają za mocno na trwającą tendencję. Przyczyn może być wiele. Niektórzy mówią o wzroście oczekiwań inflacyjnych, choć Fed, głosem swojego szefa, uspokaja, że na razie inflacją nie ma się co przejmować. Inni więc mówią o problemach budżetu z rosnącym zadłużeniem, a więc zwiększającym się ryzykiem inwestycyjnym dotyczącym skarbowych papierów amerykańskich do tej pory uważanych na inwestycję bez ryzyka. Wczoraj cen ponowie spadły podnosząc rentowność obligacji na od dawna nie notowane poziomy. W komentarzach pojawia się wytłumaczenie, że to efekt danych z rynku pracy, co wydaje się raczej śmieszne. Ruch cen bowiem był znaczny, a wczorajsza publikacja bliska prognoz. Dynamika zmian na rynku długu amerykańskiego nie jest do utrzymania na dłuższą metę. Wydaje się, że powoli do chodzimy do punktu przegięcia.