Źródło propozycji także nie jest zaskakujące, bo Francja od dłuższego czasu ma problemy ze spełnieniem kryteriów budżetowych. Pytanie, po co w takim razie tworzyć tego typu ograniczenia, jeśli „wyjątkowość sytuacji” ma być argumentem za możliwością ich naruszania? Te ograniczenia mają właśnie zmuszać kraje członkowskie do zachowania w „normalnych czasach” równowagi, by w czasach wyjątkowych móc sobie pozwolić na poluzowanie, ale nie przekraczające wcześniej ustalonych ram, lub przekreślające je na bardzo krótki czas. W przypadku Francji, ale nie tylko, to przekroczenie miało miejsce także w czasie teoretycznie korzystnym dla ograniczania rozpasania budżetu.
Teraz oczywiście o oszczędności jest trudno, a podjęte przez większość rządów programy stymulacyjne raczej skutkują powiększaniem dziur budżetowych. Niemniej okoliczności nie powinny tu być wytłumaczeniem, bo jeśli tak, to nie ma sensu tworzyć takich regulacji. Każda bariera przechodzi prawdziwy test w chwili trudnej, gdy faktycznie jest ona barierą, a nie wtedy, gdy wszystko jest w porządku. Sytuacja przypomina mi małżeństwo, które ustala między sobą wierność, ale z zastrzeżeniem, że w przypadku wyjazdu jednego z małżonków na czas dłuższy niż miesiąc warunek wierności jest zawieszany.