Zaplanowana na wczoraj publikacja raportu o stanie rynku pracy w USA miała potencjał, by wpłynąć na poziom cen i to w taki sposób, by być dominującym czynnikiem tego dnia. Jak się okazało, potencjał ten został wykorzystany w pełni.
Do chwili publikacji przebieg notowań trudno było nazwać ciekawym. Rozpiętość wahań wynosiła 42 pkt, co może i wyglądało na całkiem przyzwoity wynik, ale tak naprawdę sprowadzało się do jednego ruchu spadkowego na początku dnia. Później ceny powoli się podnosiły. Bardzo powoli. Przełom przyszedł wraz z pojawieniem się danych wchodzących w skład raportu o stanie rynku pracy, a w szczególności zmiany liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym. Przy prognozach sugerujących ubytek liczby etatów o 330 tys., a były także prognozy mówiące o spadku o 370 tys., podano, że faktycznie wyniósł on niespełna 250 tys.Dane uznano za dobre, co wyrzuciło ceny akcji w górę. Tak było na całym świecie. Dolar krótko po publikacji nieco stracił na wartości, ale na rynku walutowym reakcja była znacznie bardziej wyważona. Po chwili zresztą amerykańska waluta powróciła do trendu umacniania się, który był widoczny od rana.
Zachowanie rynku walutowego ma swoje uzasadnienie choćby w tym, że tu wyczulenie na znaczenie danych makro jest większe, a poziom emocji nieco mniejszy niż w przypadku rynku akcji. Można odnieść wrażenie, że rynek walutowy, w porównaniu z zachowaniem rynku akcji, przyjął dane z obojętnością. Czy słusznie? W pewnym sensie tak, gdyż poprawa na rynku pracy, czy może raczej spowolnienie pogarszania się, była oczekiwana, choć może nie aż w takim tempie.
Za mniejszą skalę spadku liczby etatów odpowiada kilka czynników. Jednym z nich jest znacznie mniejszy od notowanych w poprzednich miesiącach spadek zatrudnienia w przemyśle. Ba, sektor samochodowy nawet zwiększył zatrudnienie. W lipcu w przemyśle ubyło 52 tys. etatów, gdy jeszcze miesiąc wcześniej był to spadek o ponad 130 tys. Innym sektorem, który wsparł wydatnie gospodarkę, okazał się sektor publiczny. Zanotowano wzrost zatrudnienia o 7 tys., podczas gdy w czerwcu był to spadek o 48 tys. etatów. Dane są więc niezłe, choć pamiętać należy, że rynek pracy nie jest czynnikiem wyprzedzającym koniunktury.