Na wczorajszej sesji pojawiły się nowe maksima trendu na rynku terminowym. Problem w tym, że nowe maksimum od poprzedniego różnią jedynie 4 pkt. Jak to więc z tym wybiciem? Teoretycznie bowiem mamy wyjście z trójkąta. Takie wyjście mamy również w przypadku indeksu. Opuszczenie formacji jest tu bardziej wyraźne, ale nie zostało ono potwierdzone pojawieniem się nowych maksimów trendu.
Zakończenie sesji pozostawia więc kilka wątpliwości. Duży obrót oraz fakt, że dzień zakończył się na maksimach lub w ich pobliżu, daje przewagę bykom. Pozostają wątpliwości co do faktycznej siły wybicia, ale te trzeba mimo wszystko odłożyć na bok. Liczy się przede wszystkim fakt wzrostu cen, gdyż jest on zgodny z naszym dotychczasowym nastawieniem. Utrzymanie tego nastawienia chwilami jest trudniejsze, ale fakty są takie, że do tej pory nie pojawiły się żadne zdecydowanie wiarygodne sygnały, które umożliwiałyby jego zmianę. Ba, wczorajsze rekordy zdają się potwierdzać słuszność oczekiwania na wzrost cen.
Marna skala wybicia ponad szczyty trendu utrudnia podniesienie poziomu, który mógłby sygnalizować zmianę nastawienia z prowzrostowego na prospadkowy. Jeśli popytowi uda się wyraźniej podnieść ceny, za takim poziomem może być uznany dołek z początku października. W tej chwili jest on uznany za właściwy do zmiany nastawienia z pozytywnego na neutralny. Wybicie z trójkąta przydałoby mu większego znaczenia.
Oprócz wydarzeń czysto technicznych mieliśmy również pierwsze w tym tygodniu ciekawe publikacje. Inflacja w Polsce spadła mocniej niż oczekiwano, ale zdania, co do jej przebiegu są podzielone. Niektórzy uważają, że ta rozbieżność to przejaw szans, by jej ewentualny wzrost nie wyniósł jej za mocno poza dopuszczalny zakres wahań, a inni są przekonani, że spadek jest chwilowy, a ceny zaraz będą rosnąć w tempie 4 proc.
W USA pojawiły się dane dotyczące sprzedaży detalicznej. Okazała się ona nieznacznie lepsza od prognoz, choć nie w takim stopniu, by zmienić o niej zdanie. Nadal raczej nie należy liczyć na zbyt wielką poprawę w skłonności Amerykanów do konsumpcji. Na koniec otrzymaliśmy rozczarowujące dane o stanie zapasów w amerykańskich przedsiębiorstwach, które podważają tezę o popycie na produkcję wywołanym chęcią odbudowania stanu zapasów, które w tym roku były mocno redukowane, co wpłynie na prognozy dynamiki PKB.