Prawdopodobny pozytywny start notowań potwierdzać będzie fakt wyjścia wykresów kontraktów i indeksu poza obszar formacji trójkąta. Dla kontraktów będą to już nowe maksima trendu. W przypadku indeksu pojawienie się maksimów nie jest przesądzone, choć całkiem prawdopodobne. Fakt wyjścia z trójkąta oczywiście pociąga za sobą pewne konsekwencje. Choćby te, że teraz rynek może się podnieść przynajmniej w skali podobnej do wysokości trójkąta. Wprawdzie mam pewne wątpliwości, ale nie będę się przy nich upierał. Rynek sam nas zaprowadzi, gdzie będzie chciał. Poszukiwanie poziomów zakończenia zwyżki jest może i ciekawe, ale nie powinno mieć wpływu na decyzje. Te będą generowane przez poziomy wsparcia. Jeśli sesja faktycznie zacznie się wzrostem i wyjście cen kontraktów na nowe szczyty będzie wyraźne, będziemy mogli uznać, że pierwszym poziomem wsparcia, które będzie dla nas ważne, będzie dołek z początku października. Na razie jest nim jeszcze dołek z połowy września.

Moim zdaniem ta faza wzrostu jest już pewnym naciąganiem emocji względem faktycznych podstaw do wzrostu cen. Samo w sobie jest to całkiem normalna faza. Zarówno końcowa część spadków, jak i końcowa część wzrostów jest kreślona głównie pod wpływem czynników emocjonalnych. Doszukiwanie się racjonalności w takich okresach jest raczej zgubne. Świadczą o tym komentarze towarzyszące zwyżkom. Wczoraj średnia przemysłowa zakończyła dzień na poziomie prawie 10016 pkt. co sprawiło, że serwisy zaczęły się zachwycać pokonaniem przez indeks poziomu 10000 pkt. Pomijam fakt, że skala pokonania jest symboliczna, ale nie można wykluczyć, że indeks jeszcze nieco wzrośnie, a więc i to pokonanie będzie wyraźniejsze. Pytanie, jakie znaczenie dla spółek i gospodarki ma ten poziom? Ma oczywiście dla inwestorów. Jak stwierdził jeden z analityków „Po przekroczeniu tej bariery inwestorzy staną się pewniejsi i poczują, że na amerykańskim rynku zmniejszył się poziom ryzyka”. Ja mam akurat odmienne zdanie, a zwiększenie pewności inwestorów moim zdaniem jest przesłanką za tym, by mówić o zwiększeniu ryzyka obecności na rynku. Ostatnie fazy trendów utrudniają odniesienie zmian cen do zmiany w sferze realnej. Jest to pewna ułomność rynków, ale ta ułomność właśnie czyni je ciekawymi. Nie wszystko da się zracjonalizować i są okresy, że po prostu należy się poddać fali kapitału. Zapewne nie będzie to trwało długo.