Wczoraj opublikowano dane o dynamice polskiego PKB w III kwartale tego roku. Oczekiwano, że w relacji r./r. dynamika wyniesie 1,3 proc., a okazało się, że wyniosła 1,7 proc. Dane lepsze od prognoz nie wywołały reakcji rynków. Zarówno na złotym, jak i na rynku długu i rynkach akcji publikacja przeszła właściwie bez echa. Czy nikt się nie cieszył z lepszych danych?

Cieszą się ekonomiści, bo mogą zmienić wartość w tabelkach na nieco większą. Co do rynków, to dane za okres od lipca do września nie należą do najbardziej pożądanych. Różnica między wartością prognozowaną a faktyczną nie jest wystarczająco duża, by mała zmienić diametralnie wyceny aktywów, choć wpływać może na prognozy poziomu całorocznego PKB. Zresztą to nie historia jest w tej chwili najważniejsza, ale wyniki w następnym roku. Już teraz wiadomo, że rok 2010 będzie rokiem trudnym.

Pojawiają się prognozy mówiące o możliwości wzrostu PKB w tempie 2 proc. Budżet zakłada wzrost w tempie 0,9 proc. i ta zachowawczość jest zasadna. Wzrost w tempie 2 proc. ma szansę się zrealizować, jeśli nadal PKB będzie wspierany przez wynik wymiany z zagranicą. Będzie to trudne, jeśli tendencja umacniająca złotego będzie utrzymywana. Konsumpcja okazała się nieco lepsza od oczekiwań, co tłumaczy się pozostaniem Polaków na wakacjach w kraju. Jesienne dane wskazują na osłabienie konsumpcji, a więc powtórzenie tego wyniku dynamiki PKB w IV kwartale będzie trudne, choć w relacji rok do roku może oddziaływać efekt bazy.

Ministerstwo Gospodarki wydaje się być najbardziej optymistyczne i zakłada wzrost w IV kwartale w tempie ok. 2,5 proc. Jan Czekaj z RPP oczekuje, że obecny kwartał zakończy się wzrostem w tempie 1,5-2 proc. Jeśli już mowa o RPP, to ta publikacja nie ma wpływu na aktualny stan polityki pieniężnej. Obniżek stóp nie należy się już spodziewać, a na podwyżki jeszcze poczekamy, bo na razie presja inflacyjna nie jest znacząca.

Oceniając przebieg wczorajszych notowań w kontekście analizy technicznej, to niewiele się tu zmieniło. Wciąż znajdujemy się nad piątkowym dołkiem, który został wyznaczony na poziomie dwóch linii trendu (kanał oraz linia łącząca dołki z okresu sierpień-listopad). Wczorajsze zmiany należy uznać za korektę zwyżki rozpoczętej piątkowego poranka. Piątkowy dołek zyskuje na znaczeniu.